Generał Stanisław Koziej uspokaja: przerzucanie Iskanderów, militaryzacja Krymu, postawienie w gotowości floty północnej przez Rosję – to wszystko tylko „ćwiczenia, manewry, straszenie, szantażowanie Zachodu”. Jego zdaniem nie ma w tym nic dziwnego, bo Rosja ma tak wielką armię, że praktycznie ciągle musi organizować jakieś manewry.

Generał Koziej dodaje też, że nie można poddać się atmosferze strachu i paniki. Tymczasem same rozmawianie o ćwiczeniach, robienie z tego jakiegoś problemu, to jest już właśnie uleganie panice.

Koziej został też zapytany przez redaktora RMF FM o scenariusz zrzucenia bomby atomowej na Bydgoszcz. Koziej odparł po prostu: „No, Zachód by musiał na to zareagować”.

Na pytanie, czy zareagowałby „wysłaniem kolejnego ostrzeżenia”, powiedział:

„Tutaj dotykamy pewnej doktryny użycia broni nuklearnej. Są dwie doktryny, dwie szkoły. Jedna, rosyjska, która mówi, w jaki sposób, w jakich warunkach będzie używana ta broń nuklearna. I druga doktryna, którą wyznaje NATO, nie mówi, w jaki sposób będzie ta broń używana, by trzymać wroga czy też przeciwnika w niepewności. Również tą metodą: nie używaj broni nuklearnej, bo nie wiesz, jak ja zareaguję. A mogę zareagować najbardziej drastycznie i dramatycznie”.

Szef BBN mówi też, że nie warto protestować przeciwko rozmieszczaniu Iskanderów, bo Rosja może robić na własnym terytorium, co chce. „My po prostu róbmy swoje. My tak samo rozmieszczajmy swoje środki militarne tam, gdzie używamy, że one są najbardziej potrzebne. I nie bójmy się, że Rosja protestuje” – mówił Koziej.

Generał wezwał następnie do rozmieszczania „jak najwięcej wojsk natowskich na wschodniej flance”. „To, co zainicjowaliśmy na szczycie w Newport - róbmy to. Przekształcajmy coraz bardziej tę rotacyjną obecność w obecność stałą. Jak najwięcej żołnierzy na wschodniej flance - to jest najlepsza odpowiedź na presję rosyjską” – powiedział szef BBN.

pac/rfm24.pl