– Głównym celem Rosji jest podział państw NATO – ocenił w wywiadzie dla Telewizji Republika gen. Ben Hodges. Dowódca sił lądowych USA w Europie pytany o katastrofę smoleńską stwierdził, że to wykazuje na niestabilność regionu oraz na to, że „istnieją ludzie, którzy mogą zachowywać się nieodpowiedzialnie”.

– Wszyscy myśleliśmy, że Rosja stanie się pełnoprawnym i wiarygodnym członkiem społeczności międzynarodowej i partnerem NATO. Tak do niedawna było. Rosja jest ważnym państwem o dużych zasobach. Zaskoczeniem była okupacja Krymu, wcześniejsza inwazję na Gruzję – mówił gen. Hodges. – Rosja myśli, że ma prawo do imperialnej strefy wpływów, ale ja uważam, że w XXI wieku to nie działa – dodał.

Dowódca sił lądowych USA w Europie podkreślał, że Rosja zainwestowała bardzo duże pieniądze w modernizację armii. – Postawiła na uzawodowienie żołnierzy, powierzono komunikację radiową podoficerom, co jest rewolucją w militarnej tradycji Rosji. Zmienili też koncepcję wykorzystywania informacji, stosują własną interpretację faktów, zastraszanie, atakowanie przeciwników tą informacją – wyjaśniał gen. Hodges.

– Rosja była obecna na Krymie, co więc powodowało, że przeprowadzili inwazję na Krym. Potem dokonała agresji na terytorium Ukrainy – przypominał rozmówca Michała Rachonia. Gen. Hodges nie miał wątpliwości, że głównym celem Rosji jest podział państw NATO. – Rosja chce stworzyć wrażenie, że niektóre kraje nie wypełnią zobowiązań wynikających z art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Chodzi o zaciemnienie obrazu spójności NATO – ocenił.

– Jeśli mowa o zachowaniach prowokacyjnych, to dopuszcza się ich Rosja. To jest zagrożenie, dlatego zdecydowaliśmy się pokazać m.in. ten fragment mapy – mówił gen. Hodges pytany o tzw. „przesmyk suwalski”, który określono jako jeden z dwóch punktów zapalnych w Europie.

Zbyt długi czas przenoszenia wojsk

Dowódca sił lądowych USA w Europie odniósł się też do sprawy wydłużonych procedur przechodzenia wojsk pomiędzy granicami krajów Unii Europejskiej. – To dotyczy wszystkich sił. Przeprowadzenie konwoju z Polski na Litwę, czy z Polski do Słowacji zajmuje dwa tygodnie ze względu na sprawy administracyjne, a te kraje są w UE, NATO i strefie Schengen – podkreślał wojskowy. – To dotyczy też wojsk polskich w związku z przenoszeniem wojsk np. na Litwę – dodał.

– Musimy mieć możliwość szybkiego przemieszczania wojsk pomiędzy państwami, jeżeli chcemy odpowiednio reagować na zagrożenia. Dlatego konieczne są odpowiednie kroki w tej sprawie. Dwa tygodnie to zdecydowanie za dużo – ocenił gen. Hodges.

– Stabilność Europy jest ważna dla USA, dlatego nasze siły są obecne w Europie. Martwimy się o bezpieczeństwo i stabilność, dlatego jesteśmy członkami najskuteczniejszego sojuszu w historii – mówił.

„Katastrofa smoleńska wskazuje na niestabilność regionu”

Na koniec gen. Ben Hodges odnosił się do pytania o wciąż niewyjaśnioną katastrofę, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. – Straszna strata ludzi służących krajowi, ale nie wiem, czy to jest sprawa dla Sojuszu – stwierdził. Dodał jednak, że sprawą dla Sojuszu jest ewentualne okazanie solidarności.

– To wskazuje, że region jest niestabilny i że istnieją ludzie, którzy mogą zachowywać się nieodpowiedzialnie – stwierdził gen. Ben Hodges.

– Nie wiem, co było przyczyną katastrofy polskiego samolotu, więc nie wiem, co NATO powinno zrobić lub nie – mówił dowódca sił lądowych USA w Europie, nie chcąc komentować szczegółów sprawy, bo – jak tłumaczył – „nie ma wiedzy i władzy” wypowiadać się na ten temat.

Za: telewizjarepublika.pl