Król Filip VI,, jak informowała wcześniej Fronda.pl, zrezygnował z koronacji i wszelkich odniesień do Boga podczas zaprzysiężenia. W swojej pierwszej przemowie wskazywał wyłącznie na konieczność obrony „humanitarnych wartości” oraz walki z wszelkimi rodzajami „dyskryminacji”. Gdyby jego mowę włożyć w usta ateistycznego prezydenta, lewica nie miałaby do czego się przyczepić.

Z okazji zaprzysiężenia do królewskiego pałacu zapraszano wielu gości, między innymi przedstawicieli rozmaitych organizacji. Zaproszono również osoby związane z najważniejszą hiszpańską grupą homoseksualną. W ten sposób Filip VI pokazał, że będzie strażnikiem nie katolickiej tradycji, ale państwowej neutralności. A to z monarchią nie ma już wiele wspólnego.

Hiszpańscy geje uznali, że gest nowego króla jest niezwykle istotny. „Mamy nadzieję, że ten gest stanie się ważnym krokiem do normalizacji sytuacji części społeczeństwa, która została w przeszłości zapomniana; która aż do dziś nie mogła znaleźć wsparcia u rządzących, chociaż chodzi tu o silnie stygmatyzowaną, wykluczoną grupę” – napisał, jak podaje Giuseppe Nardi z katholisches.info, Boti Rodrigo, przewodniczący Hiszpańskiej Federacji Lesbijek, Gejów, Transseksualistów i Biseksualistów.

Z kolei Jose Nunez z gejowskiej organizacji Triangulo uznał: „To jasny znak dalszego rozwoju królewskiego domu, który w poprzednich latach coraz bardziej oddalał się od obywateli. Trzeba w końcu zauważyć, że ten kraj się zmienił, a to wiąże się z akceptacją dla różnorodności, tożsamości płciowej i orientacji seksualnych”.

Zupełnie inaczej oceniają tę sytuację katolicy.

„Zaproszenie do pałacu królewskiego osób LGBT (…) jest owocem współczesnej dekadencji i ogólnego ideologicznego klimatu kulturowego. Mamy nadzieję, że król Filip VI ma przynajmniej tyle wyczucia i przyzwoitości, że zrezygnuje z tytułu monarchy katolickiego” – czytamy w „Corrispondenza Romana”.

Wiele wskazuje na to, że tak się jednak nie stanie. Filip VI zapowiedział, że swoją pierwszą zagraniczną wizytę złoży w Watykanie, gdzie będzie chciał spotkać się z Ojcem Świętym Franciszkiem. Wygląda na to, że nowy władca chce być po prostu królem wszystkich, zarówno katolików, jak i ateistów czy gejów. Taka postawa, w połączeniu z rezygnacją z symboliki chrześcijańskiej i z koronacji, jest jednak ewidentną zdradą tradycji monarchii, de facto: rezygnacją z fundamentów, które tę monarchię konstytuują. Mam nadzieję, że przyszłe pokolenia Hiszpanów zwrócą się na powrót do Chrystusa i prawidłowo ocenią rolę, jaką odegrał w ich historii nowy król.

Kim jest władca, który świadomie godzi się na niszczenie porządku Bożego na ziemi? Odpowiedzi może udzielić pierwszy teoretyk monarchii chrześcijańskiej, biskup Cezarei, Euzebiusz. Otóż Euzebiusz mówi wprost: władca, który nie dba o zbawienie poddanych, jest tyranem, uzurpatorem, nie ma niczego wspólnego z prawdziwym monarchą, który powinien rządzić wzorując się na Bogu. Mam nadzieję, że Filip VI przejrzy na oczy i zawróci z drogi, która wiedzie Hiszpanię ku zgubie. Jeżeli tego nie uczyni, to przyszłe pokolenia wiernych Kościoła będą umiały prawidłowo ocenić jego rządy. I obawiam się, że ocena ta będzie nie mniej surowa, niż ocena biskupa Euzebiusza.

Paweł Chmielewski/katholisches.info