Według Pawła Zyzaka, autora książki „Lech Wałęsa. Idea i historia", na początku lat 90. funkcjonariusze UOP skonfiskowali dokumentację na temat Wałęsy z Państwowego Domu Młodzieży we Włocławku, gdzie prezydent mieszkał pod koniec lat 50. Podobny los miał spotkać dokumenty zgromadzone w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Łochocinie, w którym pracował od 1961 roku.

- Jeśli chodzi o zabrane dokumenty z Łochocina, zresztą i z innych miejsc, gdzie pracowałem, to rzeczywiście zostały zabrane (...) ale znacznie wcześniej, i to przez SB do celów manipulacji i podrabiania materiałów w walce przeciw mnie - wyjaśnia Prezydent na swoim blogu. Brakujących dokumentów jednak nie ma w IPN.

Tłumaczeniem prezydenta zdziwiony jest Profesor Wojciech Roszkowski. - Coś tu nie gra. Skąd wie, że dokumenty zostały zabrane przez SB. Albo je widział i wie o ich losie, albo nie widział, ale w takim razie skąd wie, że były manipulowane? - pyta historyk.

- Nigdy nie spotkałem się ze śladem, by SB zbierała materiały o młodości Wałęsy, a mam jednoznaczne dowody, że takie działania prowadził UOP, zabierając m.in. teczkę personalną ze Stoczni Gdańskiej - twierdzi dr Piotr Gontarczyk z IPN, współautor książki „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". A Sławomir Cenckiewicz dodaje: - Nie ma wątpliwości, że w latach 1992 - 1995 UOP próbował zgromadzić wszelkie dokumenty dotyczące Wałęsy, zapewne i te z Lipna oraz Łochocina.

 

JaLu/Rz

----------------

Ciekawe? Dowiedz się więcej kupując książkę Sławomira Cenckiewicza!

/

Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »