Świnoujście i Szczecin nie będą więc mogły przyjmować statków o zanurzeniu ponad 13.5 metra. Nie wpłyną do nich również nowoczesne duże jednostki, których zanurzenie ma średnio 15 metrów. Tymczasem europejskie porty przechodzą właśnie przebudowy, które mają im umożliwić przyjmowanie takich okrętów. Prace takie trwają m.in. w Rostocku, Rotterdamie czy Gdańsku.

 

Kanclerz Angela Merkel zapowiadała, że środki zaradcze, gdyby wykorzystanie portów w Szczecinie i Świnoujściu miało być zagrożone. Okazuje się jednak, że rozmowy na ten temat utknęły w martwym punkcie. Ostatnie spotkanie polsko-niemieckiej grupy roboczej odbyło się 26 marca i – mimo że nic na nim nie ustalono – następny termin nie został wyznaczony. Wciąż trwa ustalanie terminu następnego spotkania, na szczeblu wiceministrów.

 

Jak informuje Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, „Nord Stream podjął już decyzję w sprawie zakopania gazociągu na niemieckich wodach terytorialnych na odcinku 23,6 km (skrzyżowanie z tzw. zachodnią trasą podejściową) oraz przesunięcia przebiegu trasy gazociągu na odcinku 12,6 km o 1 milę morską na północ (skrzyżowanie z tzw. północną trasą podejściową), co spełniło oczekiwania strony polskiej w odniesieniu do zachodniej trasy. Rozwiązania wymaga kwestia północnej trasy podejściowej”.

 

Jednak sprawa wygląda ładnie tylko na papierze. Bowiem przedstawiciele Nord Stream nie przedstawili żadnego planu prac związanych z zakopaniem rury. Nie przeprowadzone zostały również żadne badania geologiczne dna Bałtyku. – Pokazali jedynie, że teoretycznie istnieją takie możliwości – przyznaje Jarosław Siergiej, prezes Zarządu Portów w Szczecinie.

 

Sprawę zakopania gazociągu utrudnia fakt, że lada moment ruszy tłoczenie gazu do Gazociągu Północnego. – Nie słyszałem, aby ktoś zakopywał działający gazociąg takiej wielkości. To niemożliwe – tłumaczy Andrzej Kopczyński, ekspert z Gazoprojektu.

 

Teoretycznie istnieją możliwości techniczne przeniesienia albo zakopania rury tak, by nie przeszkadzała w rozwoju portów z zachodniej Polski. Jednak nie wiadomo, kto miałby za to zapłacić. Dodatkowo, nawet jeśli podjęta zostanie w tej sprawie jakaś decyzja, Szczecin i Świnoujście będą musiały czekać na nie latami. Miasta te zależne będą od Niemców. To na ich wodach terytorialnych leży bowiem rura z Rosji. Wątpliwe, by Berlin chciał walczyć o poprawę i rozwój polskich portów, które są konkurencją dla niemieckich miast nadmorskich. W końcu nawet polski rząd o to nie walczył...

 

żar/Dziennik.pl