Publicysta GW, Witold Gadomski, znalazł dość osobliwy sposób na upamiętnienie bohaterów podziemia antykomunistycznego. W najnowszym artykule przytacza wspomnienie swojego ojca  o ataku na szkołę we wsi Dąbrowy w 1949 roku.  Na podstawie tego jednego wspomnienia próbuje udowodnić, że Żołnierze Wyklęci byli pospolitymi terrorystami i bandytami, nie podając jednak zbyt wielu faktów i konkretów co do napastników. Ojciec publicysty był nauczycielem, prowadzącym akurat lekcję dla dorosłych analfabetów. Ataku mieli według niego dokonać „leśni”- ludzie, których pamięć czcimy co roku 1 marca. Gadomski, wywodzący się z tego samego środowiska politycznego, co Bielecki i Tusk, mówiąc o Niezłomnych użył wyrażenia „Żołnierze Przeklęci”, działania rządu PiS w celu upamiętnienia bohaterów nazwał „propagandą IV RP”, uznał też, że zaciera się granica pomiędzy żołnierzami walczącymi o niepodległą Polskę, a zwykłymi bandytami. Żołnierzy Narodowego Zjednoczenia Wojskowego publicysta nazywa wprost „terrorystami”. 

<<<JEDYNA TAKA KSIĄŻKA W POLSCE! PRZEWODNIK PO WORK-LIFE BALANCE! POLECAMY! >>>

Podczas lekcji dla dorosłych analfabetów do szkoły w Dąbrowie mieli wkroczyć dwaj mężczyźni w wieku około dwudziestu lat. Pytali ponoć nauczyciela („przedwojennego oficera zawodowego, żołnierza kampanii wrześniowej”), dlaczego uprawia komunistyczną propagandę, a następnie, po przepychance, chcieli wyprowadzić go do lasu i zastrzelić. Według Gadomskiego, który urodził się cztery lata po tym wydarzeniu, był to stacjonujący w tych okolicach oddział Stanisława Grajka „Mazura”. Publicysta wspomina, że Grajek, według tych, którzy mieli z nim styczność,„był psychopatą, budził paniczny strach mieszkańców wsi”. Napad na szkołę był według publicysty ‘typową akcją leśnych”, o których nikt z mieszkańców wsi nie wypowiadał się dobrze. Napastnicy zostali skazani na 15 lat więzienia. Autor artykułu "Żołnierze przeklęci, czyli napad na szkołę w 1949 r. Osobiste wspomnienie Witolda Gadomskiego na Dzień Żołnierzy Wyklętych" łaskawie przyznał, że wielu żołnierzy rzeczywiście znalazło się w sytuacji tragicznej. 

Portal Niezależna.pl przypomniał, że oddziały NZW działały niezwykle skutecznie, a komunistyczna bezpieka uciekała się do niezwykle wyrafinowanych sposobów obrzydzenia społeczeństwu działalności tych żołnierzy, np. wysyłając w teren brutalnych ubeków poprzebieranych za „bandy”. 

„Gazeta Wyborcza” wiernie kontynuuje swoją tradycję. Nie chodzi już o kwestionowanie prawdziwości wspomnienia ojca publicysty, ale o próby wzbudzenia niechęci do Wyklętych na podstawie tego jednego konkretnego przypadku. Warto przypomnieć najważniejsze akcje Żołnierzy Wyklętych w liczbach:

- prawie tysiąc ważniejszych starć, bitew, walk i potyczek z „siłami bezpieczeństwa”
- ponad 1200 ataków na posterunki MO i 34 ataki na placówki UBP
- dziesiątki akcji na pociągi, w tym wywożące dobytek do ZSRR
- 38 ataków na więzienia
- 5 ataków na obozy, w których przetrzymywani byli więźniowie aparatu represji
- kilkaset akcji „rozbrojeniowych” (na posterunki aparatu bezpieczeństwa)
- kilkaset akcji mających na celu uwolnienie przetrzymywanych żołnierzy powstania na posterunkach sił bezpieczeństwa
- kilkaset akcji „przeciwbandyckich”

Joanna Jaszczuk