Stanisław Gawłowski z PO w dalszym ciągu usiłuje robić z siebie ofiarę zamordystycznych rządów Prawa i Sprawiedliwości. Najpierw przekonywał, że będzie pierwszym więźniem politycznym IV RP, potem żalił się, że funkcjonariusze CBA mogli mu potłuc porcelanę.
Sekretarz generalny PO nie widzi jednak najwidoczniej nic żenującego w porównaniu CBA do… SB. W Sejmie dziś stwierdził:
„Mam własne doświadczenia z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. Mi się zdarzyły pod koniec lat 80. odwiedziny również policji politycznej. Ona się wówczas nazywała Służbą Bezpieczeństwa”
Dalej dodał:
„Niczym się nie różnią. Dokładnie niczym. Tak samo się zachowują i tak samo są aroganccy i tak samo nie potrafią uszanować rodziny w domu”.
Stwierdził też, że w państwie potrzeba instytucji ścigającej korupcję, ale nie takiej, która jest „policją polityczną”.
dam/300polityka.pl,Fronda.pl