Krótko po wstępnych porozumieniach Iranu z państwami Zachodu, Rosją i Chinami delegacja Teheranu przybyła już do Pekinu. Choć trzeba jeszcze poczekać na wznowienie eksportu ropy, Republika Islamska jest już gotowa do podpisywania kontraktów.

Przed nałożeniem na Iran sankcji w odpowiedzi za program atomowy Republika eksportowała każdego dnia 3,3 mln baryłek ropy dziennie. Była drugim największym producentem i eksporterem czarnego surowca w OPEC. Po nałożeniu sankcji eksport drastycznie zmalał do od 700 tysięcy do 1 mln baryłek dziennie. Dzisiaj minister ds. ropy Bijan Namdar Zanganeh mówi o planach wydobywania każdego dnia 4 milionów baryłek.

Delegacja Teheranu pojechała już do Pekinu, a wcześniej spotkała się z przedstawicielami Shella, Eni oraz OMV. Wejście irańskiej ropy na rynek będzie oznaczać dalszy spadek cen tego surowca, a to z kolei musi uderzyć w Moskwę. Jest jednak możliwe, że ceny, przynajmniej w tym roku, wcale znacząco nie spadną – może na to wpłynąć ewentualność ograniczenia wydobycia ropy w USA. Jednak nawet w takim przypadku ropa przynajmniej nie podrożeje, utrzymają się więc jej niskie, niekorzystne dla Moskwy ceny.

Dodatkowo zniesienie sankcji nałożonych na Iran będzie też oznaczać wejście na rynek irańskiego gazu. To ogromna szansa dla Europy i Polski, która może znacząco ograniczyć wpływy Kremla w naszym regionie. 

bjad/rzeczpospolita.pl/fronda.pl