Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, którzy brali udział w pracach nad ustawą pozwalającą na przedwczesny wybór nowych członków TK, powinni teraz zrzec się mandatów – takie zdanie w rozmowie z naszym portalem wyraziła Anita Gargas – zastępca redaktora naczelnego Telewizji Republika.

 

<<< JUŻ JEST. KOLEJNY TOM DZIEJÓW POLSKI PROF. NOWAKA! Ta książka powinna znaleźć się w każdym polskim domu! >>>

Jak w obliczu trwających wydarzeń należy ocenić obecnie funkcjonujący Trybunał Konstytucyjny jako instytucję, która powinna stać na straży porządku publicznego?

Trybunał Konstytucyjny od dłuższego czasu daje nam dowody na to, że przestał być organem apolitycznym, ale działa na polityczne zlecenie określonego środowiska. Trybunał, na którego czele stoi prof. Andrzej Rzepliński, sam jest współautorem kryzysu, z którym teraz mamy do czynienia.  Nie kto inny, jak właśnie prezes i dwóch członków Trybunału uczestniczyło w pracach nad nowelizacją ustawy o TK i wprowadzeniem przepisów, które doprowadziły do wydarzeń, które teraz obserwujemy. Powinni oni w obliczu tych wydarzeń zrzec się mandatów sędziów Trybunału. Z kolei  zadziwiającą sytuacją jest fakt, że znaleźli się prawnicy, którzy zdecydowali się przyjąć nominację i kandydować na sędziów Trybunału Konstytucyjnego mimo świadomości, że przepisy spreparowane w czerwcu przez PO były skażone, sprzeczne z konstytucją. To jest dla mnie dowód na to, że z pełną świadomością konsekwencji swoich czynów określone środowiska polityczne szły do zwarcia z przyszłą partią rządzącą.

Jaki jest cel tego zamieszania i kryzysu, z którym mamy do czynienia?

Jeśli się spojrzy na tych, którzy pociągają za sznurki, a należy ich szukać w Platformie Obywatelskiej i Nowoczesnej, należy sobie zadać pytanie, kto tak naprawdę na tym zyskuje. Przypomnę, że zarówno PO jak i Nowoczesna są partiami związanymi z dawnymi służbami specjalnymi i układami postkomunistycznymi. Platforma była przecież zakładana przez funkcjonariuszy komunistycznego  systemu bezpieczeństwa. Podobnie wielu luminarzy Nowoczesnej było na świeczniku w czasach PRL. Beneficjentów należy więc szukać właśnie w tych ugrupowaniach. Im w rzeczywistości dobro Polski nie leży na sercu.

Co w takim razie leży na sercu tym grupom?

Gdybym była zwolenniczką teorii spiskowych, szukałabym konotacji z naszym sąsiadem ze wschodu, który najbardziej jest zainteresowany chaosem w Polsce i jej osłabianiem. Jak wiemy, słabe państwo w środkowej Europie to dobry układ dla Moskwy. Ale jeżeli odejdziemy od teorii spiskowych i popatrzymy na całą sytuację chłodnym okiem, powinniśmy zadać sobie pytanie, dlaczego ci, którzy mienią się autorytetami prawnymi, brnęli z takim zaślepieniem w coś, co było od początku skażone pod względem zgodności z Konstytucją. Przecież nawet u przeciętnie wykształconego prawnika musiałoby to wywołać odruch sprzeciwu. Czy mamy uwierzyć, że u ludzi, którzy odpowiadają za konstytucyjność prawa w Polsce, ta sytuacja nie wywołała podobnej refleksji? Moja ocena jest prosta. Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego z prezesem na czele są odpowiedzialni za kryzys, z którym mamy do czynienia obecnie, a wręcz świadomie do niego dążyli. Ci, którzy brali bezpośredni udział w pracach nad ustawą wprowadzoną przez PO, powinni teraz zrzec się członkostwa w trybunale.

Co w związku z tym może teraz nastąpić? Jakiego dalszego rozwoju sytuacji możemy się spodziewać?

Wg mnie prezydent nie może pozwolić na to, by pełniony przez niego urząd traktowano instrumentalnie. Andrzej Duda nie może  dopuścić, by sprowadzano go do roli „strażnika żyrandola”. Gdyby dziś prezydent się cofnął, spowodowałoby to osłabienie całego przekazu, z jakim mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie ze strony prezydenta i partii, która przejęła stery władzy w Polsce. Polacy głosowali na PiS, bo chcą radykalnych zmian, nawet gdyby wiązały się one z długotrwałym przesileniem politycznym. Tym samym wszystko może się skończyć bardzo radykalnie.

To znaczy?

Być może należałoby zmienić ustawę o Trybunale Konstytucyjnym i wybrać zupełnie nowy skład tego gremium, tak żeby nikt nie miał wątpliwości co do legitymacji sędziów do sprawowania swoich funkcji. Nie wiem, co powie pan prezydent wieczorem w orędziu, ale uważam, że nie można ulegać teraz atmosferze nagonki z jaką mamy do czynienia i PiS wraz z prezydentem powinni twardo bronić swego stanowiska. Nagonka wymierzona jest bowiem tak naprawdę w tych, którzy starają się wyprostować błędy podszyte politycznym zapotrzebowaniem określonego środowiska - w tych, którzy chcą jedynie, by organa państwa pracowały należycie, uczciwie i rzetelnie, nie zaś by były agendami PO, Nowoczesnej czy jakiegokolwiek innego ugrupowania.

Wynika z tego, że ocena dotychczasowego obrazu pracy TK jest jednoznacznie negatywna?

Na piętnastu sędziów wchodzących w skład Trybunału, aż dziesięciu zasiadało w tym gremium z rekomendacji Platformy Obywatelskiej. Po zakończeniu kadencji pięciu sędziów Platforma dokooptowała do Trybunału kolejnych swoich przedstawicieli, a tym samym TK byłby jeszcze bardziej skrzywiony politycznie. A że wcześniej był skrzywiony politycznie, to nie ulega wątpliwości. Leon Kieres był wszak senatorem Platformy i nie trzeba żadnej tajemnej wiedzy, by to sprawdzić. Podobnie przeszłość  prof. Rzeplińskiego jest zupełnie jawna. Jak wiemy, był działaczem PZPR, a w III RP z rekomendacji PO startował na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich. Powiązania polityczne członków TK są więc bardzo jasne. Trybunał Konstytucyjny w obecnym składzie na pewno nie stanowi grona, które mogłoby obiektywnie oceniać akty prawne. A to sprawia, że nie można mieć zaufania do tej instytucji. Jego funkcjonowanie w obecnym kształcie burzy fundamenty ustroju naszego państwa. Trybunał musi zostać poddany zmianom. A pierwszą z nich powinno być, jeszcze raz podkreślę, zrzeczenie się członkostwa przez tych sędziów, którzy brali udział w przygotowaniu ustawy zezwalającej na niezgodny z Konstytucją wybór nowych członków TK.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW