Z informacji portalu tvp.info wynika, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo przeciwko Arkadiuszowi Ł. ps. Hoss uważa, że podejrzany może nie być tak chory, żeby uniemożliwiało mu to stawianie się na komisariacie czy w sądzie na rozprawach.

– Mamy pewne podstawy, by podejrzewać, że podejrzany symuluje chorobę lub bezpodstawnie otrzymał zwolnienie lekarskie. Nasze argumenty przedstawimy na posiedzeniu sądu okręgowego, który będzie rozpatrywał zażalenie na decyzję sądu okręgowego o niezastosowaniu tymczasowego aresztu dla pana Ł. – twierdzi rozmówca portalu tvp.info.

Według ustaleń tvp.info śledczy będą chcieli, aby stan zdrowia Arkadiusza Ł. zbadał biegły lub zespół biegłych wskazanych przez sąd. Wiele wskazuje na to, że prokuratur może chcieć zweryfikować zwolnienia lekarskie „Hossa”.

W czwartek przed południem sąd okręgowy rozstrzygnie, czy domniemany „król fałszywych wnuczków” powinien trafić do aresztu. Prokuratura poważnie traktuje tę batalię. Śledczych ma reprezentować w sądzie aż dwóch prokuratorów: referent sprawy oraz naczelnik wydziału, w którym prowadzone jest postępowanie przeciwko Ł.

Sprawa choroby „Hossa” to jeden z kilku punktów, jakie mają poruszyć śledczy. Ich zdaniem wątpliwość może też budzić sposób wpłacenia poręczenia majątkowego, choć w tym przypadku można mówić tylko o pewnych niuansach proceduralnych.

W środę Prokuratura Krajowa wszczęła śledztwo w sprawie sędzi, która podejmowała decyzję o środkach zapobiegawczych wobec „Hossa”. Z analizy Prokuratury Krajowej wynika m.in., że sąd przekroczył termin 24 godzin, które ma na ewentualne aresztowanie podejrzanego od chwili przekazania mu sprawy przez prokuraturę.

– Wydział Spraw Wewnętrznych wszczął postępowania w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego i nielegalnym pozbawieniu wolności – poinformowała rzeczniczka Prokuratury Krajowej prokurator Ewa Bialik.

Arkadiusz Ł. ps. Hoss, uważany za pomysłodawcę oszustwa metodą „na wnuczka”, został zatrzymany w Warszawie przez funkcjonariuszy CBŚP na początku lutego. Mężczyzna przez półtora roku skutecznie ukrywał się przed policją po tym, jak w 2015 r. okpił sąd i prokuraturę wnosząc o dobrowolne poddanie się karze i kaucję, w zamian za co odzyskał wolność. Wówczas miał wrócić do oszukiwania starszych ludzi w Europie Zachodniej. „Hoss” usłyszał zarzuty popełnienia, w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, czterech oszustw metodą „na wnuczka” na łączną kwotę ponad 1,4 mln zł.

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa, który zajmował się wnioskiem prokuratury o areszt dla Ł., uznał, że nie ma takiej potrzeby. Dlaczego? Bo „Hoss” od razu przyznał się do zarzucanych mu przestępstw i obiecał nie utrudniać postępowania. Sąd uznał więc, że wystarczająco dolegliwą sankcję będzie poręczenie majątkowe w wys. 300 tys. zł oraz dozór policyjny „z obowiązkiem stawiennictwa 5 razy w tygodniu w Komendzie Rejonowej Policji, właściwej ze względu na miejsce zamieszkania podejrzanego” i „zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu”.

„Hoss” stawił się na komisariacie raz. Później jego adwokat poinformował, że Ł. jest chory.

emde/tvp.info