Gabinet Joego Bidena jest bodaj najbardziej rewolucyjnym w historii USA. Po raz pierwszy szefem Pentagonu został czarnoskóry, pierwszy raz też na czele departamentu jest zadeklarowany gej. Ponadto, po raz pierwszy na stanowisku sekretarza skarbu znalazła się kobieta. Dla Demokratów to jednak… wciąż mało!

Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, to właśnie przedstawiciele progresywnej frakcji demokratów najgłośniej krytykują nową ekipę. Skarżą się między innymi na to, że:

[…] pod powłoką różnorodności bliskie otoczenie nowego lidera zdominował zasłużony partyjny establishment, którego jedynym celem jest powrót do status quo sprzed wywrotowej prezydentury Donalda Trumpa”

- czytamy w DGP.

Progresywiści krytykują fakt, że trzon gabinetu Bidena stanowią doradcy z czasów senackich polityka oraz zaufanych współpracowników z administracji Obamy. Określają ich mianem „ludzi środka”, którzy swoją „ideową nijakość” rekompensować mają biegłością w zakulisowych potyczkach oraz „opanowaniem meandrów waszyngtońskiej biurokracji”.

dam/DGP,Fronda.pl