Bokser, który pokonał Władimira Kliczkę stracił tytuł federacji IBF. - To musi niektórych boleć, że najlepszym pięściarzem na tej planecie jest Cygan – mówił zirytowany Fury.

 

Tyson Fury został pozbawiony przez federację IBF tytułu mistrza świata wagi ciężkiej, który zdobył 28 listopada w pojedynku w Władimirem Kliczką. Powodem odebrania Fury'emu pasa było to, że zdecydował się on wywiązać z zapisów w kontrakcie na walkę z Kliczką i dać Ukraińcowi szansę rewanżu. Zgodnie z zasadami IBF powinien był zamiast tego stanąć do obowiązkowej obrony trofeum w walce z Wiaczesławem Głazkowem.

Do walki o wakujące trofeum władze International Boxing Federation wyznaczyły Głazkowa i notowanego na czwartej pozycji rankingu Charlesa Martina (22-0-1, 20 KO). Martin w najbliższą sobotę miał zmierzyć się na gali w San Antonio z Dominikiem Breazealem, jednak w zaistniałej sytuacji zrezygnował z tej potyczki. Do pojedynku Głazkow - Martin dojdzie być może już w styczniu.

Pojawiają się komentarze, że w rzeczywistości o decyzji IBF mogły zadecydować niepoprawne politycznie wypowiedzi Fury'ego nt. homoseksualistów.

Bokser nie krył zdenerwowania.

- Jeśli WBA, WBO i IBO również chcą zabrać to, co moje, to proszę bardzo. Pozbawcie mnie pasów, piszcie petycje, ale nigdy nie zabierzecie mi tamtego wieczoru. Koniec jest blisko, żałujcie za grzechy! - mówił. - To musi boleć co niektórych, że najlepszym pięściarzem na tej planecie jest Cygan – dodał.

 

 

KJ/sportowefakty.wp.pl/polskieradio.pl