Nie będę streszczał całego felietonu mistrza ciągu nazwisk, których wymienianie ma zawsze doprowadzić do tego samego wniosku, że Michalski musi być na lewicy, bo na prawicy są sami straszni ludzie, przed którymi on musi Polskę, a może nawet świat cały bronić. Ciągi nazwisk się zmieniają, ale zazwyczaj pojawia się w nich nazwisko Kaczyński, a ostatnio Michalik, Ziobro i (nie zawsze, ale dość często) Terlikowski. I tym razem nie jest inaczej. Okazuje się, że Michalski musi bronić najsłabszych przed straszliwą dominacją prawicowców, którzy będą latać z nożyczkami i wydłużać kobietom spodnie i spódnice...
Nie mogę się jednak powstrzymać przed zacytowaniem kilku najsmaczniejszych fragmentów „twórczości” Michalskiego, bowiem świetnie pokazują one, że dawny frondysta (sam Michalski może chciałby o tym zapomnieć) odleciał kompletnie. Otóż z jego tekstu możemy dowiedzieć się, że „nie są wyznawcami Allaha kolesie, którzy kobietom w Polsce zamiast in vitro proponują modlitwę różańcową, zamiast środków antykoncepcyjnych następną modlitwę różańcową, a zamiast klauzuli sumienia dla tych, które jednak zdecydują się na aborcję, proponują dalsze uszczelnianie jej prawnego zakazu”...
Może ma być to dla nas zarzut, ale generalnie zgadzam się: nie jesteśmy wyznawcami Allaha. Gwoli ścisłości jednak bezpłodnym parom poza modlitwą (która przydaje się także parom płodnym) różańcową proponujemy także leczenie, choćby przy pomocy świetnej medycznie metody NaProTechnology. Jeśli zaś przeszkadza nam procedura in vitro to głównie dlatego, że proponowane są w niej procedury eugeniczne, a także niszczone życie ludzkie. W przypadku antykoncepcji jest jeszcze inaczej. Otóż różaniec nic w tym przypadku nie daje. A powód jest bardzo prosty: wolą Bożą jest, by katolicy mieli dzieci, a nie by ich unikali. Odmawianie różańca w intencji sprzecznej z wolą Bożą jest skazane na brak skuteczności. I wreszcie sprawa ostatnia nie może być klauzuli sumienia dla ludzi, którzy chcą zabić swoje dzieci, tak jak nie mogłoby jej być dla jakiegoś fanatyka, który chciałby zabić na przykład Michalskiego. Zabijanie jest złem i nie ma na niego klauzuli sumienia. Podobnie jak nie ma jej na kradzież.
Dalej jednak Michalskiemu miesza się już wszystko ze wszystkim, bowiem z rozważań o różańcu przechodzi on do wnioskowania o tym, kim jest frondysta. „Zatem frondysta i islamista to dla mnie jedno, bez względu na to, jakie symbole religijne bezcześci w swojej walce o dominację nad każdym od niego aktualnie słabszym. Bez względu na to, które z imion Boga plugawi i nadużywa do swoich narodowych, samczych, kibolskich i innych „godnościowych” gierek. Zemsta Boga – obojętnie, czy w wykonaniu kolesi wbijających krzyż w europarlamencie i robiących sobie z tego filmik na YouTube (jakby to nie był krzyż, ale pierwszy lepszy kibolski proporczyk), czy w wykonaniu islamistów czy neochasydów uganiających się po ulicach Jerozolimy z kamieniami za „niewiernymi” – nie jest religią, nie jest etyką, nie jest moralnością. Jest najgorszym możliwym bluźnierstwem skierowanym przeciwko Bogu wszystkich religii, przeciwko Objawieniu wszystkich religii, którego przekaz był od początku do końca wyłącznie etyczny i uniwersalny” - oznajmia Michalski.
Polemika z tym bełkotem jest dość trudna. Ale powiedzmy tylko tyle: najsłabsi aktualnie są ci, których zabija się w imię wolności wyboru. I akurat w walce o dominację nad nimi, to Michalski, a nie frondyści, jest po stronie ludobójców. Coś takiego jak Bóg, którego przekaz był od początku do końca wyłącznie etyczny i uniwersalny – to istota, która zwyczajnie nie istnieje. Michalski może do niego krzyczeć, składać mu ofiary ze swoich felietonów, ale niewątpliwie się on nie odezwie. A nie zrobi tego, bo go nie ma. Jest tylko Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bóg w Trzech Osobach, którego przekaz jest najdelikatniej rzecz ujmując nieco sprzeczny z tym, co wypisuje Michalski, ale który oddał życie także za niego.