W sytuacji, gdy urzeczywistnia się zagrożenie ze wschodu, a za chwilę rozpoczną się budzące duży niepokój rosyjsko-białoruskie manewry Zapad'17, warto przypomnieć wywiad założyciela i prezesa think-tanku Stratfor, George'a Friedmana, który ukazał się na łamach portalu dziennik.pl w październiku 2015 roku. 

Friedman uważa, że kampania wrześniowa z 1939 nie musiała skończyć się tak, jak się skończyła. Zdaniem założyciela Stratfor, gdyby Polska przeznaczyła na obronę tyle, ile było trzeba, Niemcy mogli bać się nas zaatakować. Jest to niezwykle ważne również i dziś. 

"Na razie mamy do czynienia tylko z destabilizacją na wschodzie i manifestacją siły przez Rosję - potęgę fundamentalnie słabą, a przez to bardziej niebezpieczną. W związku z tym wasz problem polega na tym, że nie możecie przewidzieć, jak zachowają się Rosjanie."- tłumaczył wówczas Friedman. Jak podkreślił, słabość Federacji Rosyjskiej polega na tym, że kraj jest zależny od dochodów z surowców. Cen gazu i ropy Rosjanie nie są w stanie kontrolować, a dostępność ropy irańskiej, irackiej oraz amerykańskiej może spowodować spadek cen oraz wywołać kryzys w Rosji. Tak się właśnie dzieje, ceny ropy naftowej dołują. 

Polska stoi przed dylematem: wojny najprawdopodobniej nie będzie, ale jeżeli to założenie okazałoby się błędne, konsekwencje mogą być katastrofalne. 

"Chyba że będziecie przygotowani. Wojskowi mówią na to "najgorszy możliwy scenariusz". Biorąc pod uwagę, gdzie żyjecie – a trzeba przyznać, okolica jest kiepska – musicie być przygotowani właśnie na taki scenariusz, a to oznacza podjęcie kroków dyplomatycznych, budżetowych i wojskowych."- przestrzegał Friedman. Politolog w wywiadzie podkreśla kilkakrotnie, jak ważne jest zwiększenie wydatków na obronność. Takie założenie przyświeca zresztą obecnemu kierownictwu MON. Dokładnie dziś, w wywiadzie dla "Naszego Dziennika", wiceszef resortu obrony, Bartosz Kownacki przypomniał o projekcie ustawy, która przewiduje zwiększenie wydatków na obronność. Sekretarz stanu w MON podkreślił, że do 2030 roku Polska przeznaczy na zakupy broni i sprzętu dla wojska kwotę rzędu 300 mld złotych. Już w poprzednich miesiącach kierownictwo resortu obrony zapowiadało zresztą, że wydatki na obronność będą sukcesywnie zwiększane od 2 procent zaplanowanych na rok 2018. Do 2030 roku ma to być 2,5 procent polskiego PKB. 

"Polska w 1939 r. nie musiała przegrać tak szybko. Nie wiem, czy Francuzi przyszliby Wam z odsieczą, ale wyobraźcie sobie, co by było, gdybyście przeznaczali wtedy na obronę tyle, ile było trzeba. Z łatwością jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której Niemcy baliby się Was zaatakować."- stwierdził w 2015 roku Friedman. Założyciel think-tanku postuluje również wskrzeszenie idei Międzymorza, którego rdzeniem byłyby "byłyby Polska, Rumunia i Turcja, do których już same przyłączyłyby się Węgry i Słowacja."

"Taki sojusz może stać się kotwicą amerykańskiego zaangażowania, wraz z którym pojawi się wojsko."

"Rosyjska strategia zakłada zabezpieczenie krajów przyległych: Ukrainy i Białorusi, podtrzymywanie europejskiego uzależnienia energetycznego od swoich surowców i budowę relacji biznesowych z przedsiębiorstwami z Zachodu po to, aby wpływać na ich zachowanie."- wskazuje Friedman.

Politolog podkreśla, że Rosjanie wcale nie chcą zaatakować NATO, dlatego Sojusz powinien raczej stworzyć wrażenie, że to on miałby zaatakować. Wówczas Rosja będzie musiała dostosować swoją strategię, np. poprzez zwiększenie wydatków na obronę. W ten sposób USA złamały niegdyś Związek Radziecki. Chodzi oczywiście o Gwiezdne Wojny Ronalda Reagana.

"W ogóle nie mieliśmy zamiaru ich konstruować, nawet nie wiedzieliśmy, jak to zrobić. Ale Rosjanie nie mogli być pewni, że tego nie zrobimy, więc zwiększyli wydatki na obronę do 40 proc. PKB, aż w końcu ich to złamało. Ich celem jest energetyczne uzależnienie, a my musimy je przełamać, jednocześnie ograniczając ich dochody ze sprzedaży surowców i zmuszając do zwiększenia wydatków na obronę. Nie przetrwają wtedy 5-10 lat."- mówił George Friedman. Jeszcze raz podkreślił, że słabością Putina jest zależność od cen surowców energetycznych. 

Również nasz zachodni sąsiad, czyli Niemcy, ma pewną słabość. Niemal całkowicie zależy bowiem od eksportu, czyli od swoich klientów, z których połowa to kraje europejskie, a znów połowa z nich znajduje się w ciężkiej sytuacji gospodarczej. 

"Wybory do Parlamentu Europejskiego pokazały, że powstał poważny ruch polityczny zagrażający kluczowemu dla Niemiec elementowi, a mianowicie strefie wolnego handlu. Gdyby Niemcy straciły połowę swojego eksportu, jaka byłaby u nich stopa bezrobocia? To jest egzystencjalny lęk Niemiec – bezrobocie."- podkreśla.

"Wasi dwaj najsilniejsi sąsiedzi to kraje, z których każdy ma jakąś unikatową słabość. Niemcy poprzez budowę bazy przemysłowej produkującej więcej niż kraj może skonsumować, a Rosja poprzez zaniechanie industrializacji i skupienie się na eksporcie surowców energetycznych."- ocenił Friedman. I dlatego, mimo słabego położenia geopolitycznego Polski, politolog sądzi, że nasz kraj stanie się potęgą. Wskazuje na to zbilansowana gospodarka (a pod tym względem nasze wyniki są zresztą coraz lepsze).

"Musicie być spokojni, musicie się bronić, bo słabnące potęgi to niebezpieczne potęgi, musicie być ufni w to, co robicie. To są prawdziwe wyzwania, inne rzeczy są proste. Wam ciągle się wydaje, że przegracie."- stwierdził na koniec. 

Cóż, choć od rozmowy Friedmana z portalem Dziennik.pl minęły dwa lata, a sytuacja polityczna zarówno w Polsce, jak i na świecie nieco się zmieniła, bez wątpienia słowa założyciela Stratfor są niezwykle ważne i aktualne. 

yenn/dziennik.pl, Onet.pl