Prezydent Francji Emmanuel Macron, płomienny zwolennik federalnej Unii Europejskiej i zacięty przeciwnik polskiego konserwatywno-narodowego rządu, gwałtownie traci poparcie u własnych obywateli.

Według najnowszych badań przeprowadzonych na zlecenie czasopisma ,,Jorunal du Dimanche'', z pracy urzędującej głowy państwa zadowolonych jest jedynie 40 procent Francuzów, a 57 procent jest niezadowolonych. Najwyraźniej więc Macron zawiódł francuskie nadzieje i nie zdołał zdziałać w szybkim czasie tego, co obiecał swoim wyborcom.

Łaska ludu wszakże na pstrym koniu jeździ. Macron, euroliberalna wydmuszka powstała w czystej kontrze do kandydatki Frontu Narodowego Marine Le Pen, nie ma politycznej tożsamości ani silnego programu przywódczego.

Stąd nie może dziwić, że po pierwszym entuzjazmie wywołanym głównie masowym zachwytem centrowych mediów, zwykli Francuzi pytają samych siebie, co też strzeliło im do głowy przy urnach wyborczych? Kim jest w ogóle ten bankowiec, przyjaciel masonów, Emmanuel Macron? Ano, tym właśnie: bankowcem i przyjacielem masonów... To nie materiał na prezydenta

. Po zajadłych i nieprzemyślanych w kategoriach strategicznej przyszłości kontynentu atakach na Polskę widać to zresztą jasno, Francuzi rozczarowani są jednak i innymi działaniami Macrona. I to rozczarowani kompletnie, bo trzeba przypomnieć, że tak później nielubiany socjalista Francois Hollande w tym samym czasie co dziś Macron cieszył się poparciem 54 procent społeczeństwa.

mod/tvp info, fronda.pl