Chcemy, by nasze dzieci wniknęły w polityczny świat Zachodu. Chcemy tego. Marzmy, by zobaczyć nasze dzieci stające się ministrami, dygnitarzami a nawet prezydentami. Dlaczego nie? Chcemy, by pewnego dnia rządziły Francją, Belgią, Niemcami i Wielką Brytanią. Dlaczego nie? To jest możliwe!" - wołał imam.

"Nie mylcie jednak pojęc" - ostrzegał słuchając go muzułmanów. "Nigdy tego nie osiągnięcie środkami islamu. Nie. Musicie dostać się tam przez ich [zachodnie] zasady, nie wasze. Jeżeli będziecie grać na własnych zasadach, nigdy tego nie osiągniecie. Polityka w tych krajach bazuje na takich zasadach".

"Muzułmanie to śpiący olbrzym. Gdy się obudzi, biada każdemu [kto przeciw niemu], bo przywróci ludzkości chwałę" - twierdził.

"O Allahu, wspieraj islam i muzułmanów, upokarzaj politeizm i politeistów [chrześcijan - red.], pozwól, by sztandar prawdy i islamu zawisł wysoko. Wspieraj wszędzie twoje sługi, mudżahedinów, o panie ludzkości. O Allahu, daj sukces każdemu, kto chce dobrze dla islamu i muzułmanów, a gdy ktokolwiek chce dla islamu źle, niech to obróci się przeciwko niemu" - zakończył modlitwą.

Kazanie imama miało miejsce jeszcze przed zamachami. Nie stanowi więc do nich komentarza. Jest jednak wyraźnym znakiem tego, czego chcą muzułmanie we Francji. Nawet ci "pokojowi" chcą po prostu rządzić Zachodem.

kad