Tak jak przewidywano, francuski parlament wyraził wczoraj zgodę na ustawę eutanazyjną. Paryż zezwala więc na zabijanie w świetle prawa, choć swoją praktykę stara się ukryć za postępowym sztafażem retorycznym. W dokumencie przyjętym przez parlament nie padają w ogóle takie słowa jak „eutanazja” czy „śmierć”. Czytamy jedynie o „prawie do końca życia” oraz o „głębokim i trwałym uspokojeniu pacjenta”.

Język, którym posłużono się w ustawie, jest – powiedzmy to otwarcie – świadectwem skrajnego zidiocenia. Parlamentarzyści są świadomi, że pozwalają na zabijanie ludzi, ale najwyraźniej trochę się tego wstydzą, mówią więc o „uspokojeniu pacjenta”. To niezwykły przykład tchórzostwa i liberalnej nowomowy, która za ładnymi słówkami próbuje ukryć obrzydliwą i diabelską w swojej naturze rzeczywistość.

Co pozwala w ogóle Francuzom na takie zakłamywanie rzeczywistości? Pacjenci będą mogli otrzymać silne środki uśmierzające ból, a zarazem pozbawieni zostaną pożywienia i płynów aż do momentu zgonu. Mówiąc krótko lawiruje się tak, by dokonać eutanazję bez eutanazji.

Obok tego zakłamania francuska ustawa jest jeszcze szczególnie skandaliczna pod jednym względem. Otóż nie daje lekarzom żadnego prawa do sprzeciwu sumienia. Jeżeli pacjent będzie sobie życzył umrzeć, to lekarz będzie zobowiązany go zabić, „uspokajając” go oraz zaprzestając podawania mu jedzenia i picia. W ten sposób państwo chce zmusić wszystkich wiernych Bogu lekarzy do mordowania. To przykład na tyranię liberalizmu, która staje się już ewidentnym bezprawiem inspirowanym przez zagorzałych wrogów Boga. Francja okryła się hańbą – od 1789 roku po raz kolejny. 

pac