Dzisiaj ostatni dzień kampanii przed wyborami prezydenckimi we Francji. Głosowanie zaplanowano na niedzielę.

Według ostatnich sondaży, na czele jest liberalny socjaldemokrata Emmanuel Macron, który wyprzeda liderkę skrajnej prawicy Marine Le Pen. A za ich plecami dwóch kolejnych pretendentów do finałowej rozgrywki 7 maja - konserwatysta, kandydat republikańskiej prawicy Francois Fillon i szef skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon. Pozostałej siódemce startujących w pierwszej turze nie daje się żadnych szans na awans do kolejnej odsłony walki o fotel prezydencki.

Różnice między prowadzącą czwórką są tak niewielkie, że każdy wynik jest możliwy. Francuskie i europejskie kręgi ekonomiczno-finansowe obawiają się finału z udziałem Marine Le Pen i Jean-Luca Melenchona, liderów skrajnych ugrupowań i zwolenników wyjścia Francji z Unii Europejskiej i ze wspólnej waluty euro. Nie wiadomo także, do jakiego stopnia wczorajszy zamach na policjanta na Polach Elizejskich wpłynie na postawę elektoratu Marine Le Pen, która wzywa do zahamowania napływu imigrantów i do walki z islamistami.

87 procent ankietowanych przez dziennik "Le Figaro" oświadczyło, że wie już, na kogo chce głosować.

dam/IAR