Ci, którzy w niedzielnych wyborach prezydenckich we Francji chcą głosować na kandydatów opowiadających się za Frexitem, nie rozumieją gospodarki. Tak uważa Philippe Aghion - doradca ekonomiczny Emmanuela Macrona.

W rozmowie z Polskim Radiem zauważa, że za ewentualne wyjście Francji z Unii Europejskiej - czego nie wyklucza m.in. Marine Le Pen - Francuzi słono zapłacą.

Dwójka czołowych kandydatów w wyborach - Emmanuel Macron i Marine Le Pen - ma różne wizje przyszłości kraju i Europy. Macron chce silnej gospodarczo Francji w strukturach europejskich, Le Pen chciałaby wyprowadzić Francję z UE, jeśli ta radykalnie się nie zmieni. Opowiada się za powrotem do franka i protekcjonizmem gospodarczym - w tym za nałożeniem ceł na produkty firm, które uciekły z Francji, np. do Polski.

- Ludzie nie rozumieją, że jeśli my zamkniemy się na inne kraje, te kraje zamkną się też na nas, a brak możliwości eksportu naszych produktów będzie miał dramatyczne konsekwencje - mówi w rozmowie z Polskim Radiem Philippe Aghion.

Według niego, zwolennicy Le Pen nie zdają sobie sprawy, że ryzykowne obietnice antyeuropejskich polityków będą drogo kosztować. - Ludzie nie widzą, że w dzisiejszym świecie trzeba być konkurencyjnym, w przeciwnym wypadku nasza sytuacja gospodarcza tylko się pogorszy - powiedział ekonomista.

Według jednego z ostatnich sondaży, Emmanuel Macron może liczyć na 24,5 procent głosów, Marine Le Pen na 22,5 procent.

krp/IAR, Fronda.pl