Francuskie Zgromadzenie Narodowe będzie dziś głosować nad ustawą o eutanazji. Wszystko wskazuje na to, że projekt prawa legalizującego mordowanie zostanie przyjęte. Zmianę w tym kierunku popiera sam prezydent Francois Hollande.

Co ciekawe popierający ustawę politycy i lobbyści stanowczo twierdzą, że nie chodzi tu wcale o eutanazję, ale o "głębokie uspokojenie", bo procedura uśmiercania, którą Paryż zamierza przyjąć, nie określa dokładnego momentu zgonu. W ten sposób liberalni kłamcy próbują odrzucić część krytyki, jaka sypie się na nich z rozmaitych, przede wszystkim katolickich środowisk. 

Nie dziwi jednak determinacja francuskich polityków do zalegalizowania mordów. Według sondaży zdecydowana większość, sięgająca nawet powyżej 90 proc., popiera procedurę „głębokiego uśpienia” pacjentów, którzy sobie tego zażyczą. Na marginesie wskazuje to jasno, że nawet ci Francuzi, którzy przyznają się jeszcze do katolicyzmu, w rzeczywistości odrzucają nauczanie Kościoła i kierują się wyłącznie ideologią liberalną.

Byłoby bezproduktywne po raz kolejny powtarzać, dlaczego eutanazja – jakkolwiek by jej nie nazwano – jest niedopuszczalnym złem. Warto zauważyć, że takie stanowisko podzielają nawet liberalne środowiska Kościoła katolickiego, w tym niemiecki Episkopat, kładący od lat nacisk na konieczność rozwoju opieki paliatywnej i zakaz eutanazji.

Warto jednak przypomnieć, że eutanazja jest nie tylko złem, ale jest po prostu kłamstwem. Przyzwolenie na zabijanie dorosłych ludzi, jeżeli nawet z pozoru restrykcyjne, bardzo szybko przybiera całkowicie zdeprawowane formy. Wymownym tego przykładem jest praktyka holenderska i belgijska. Eutanazja, jeżeli nie ma być najzwyklejszym w świecie morderstwem, musi zakładać świadomą zgodę pacjenta na swoją śmierć. Tymczasem w Holandii mnożą się przykłady osób pozbawionych zastrzykiem życia, które cierpiały na poważne nawet problemy psychiczne lub były po prostu stare – i zaszczute przez zdegenerowaną rodzinę, postrzegającą je jako ciężar. Trzeba też wspomnieć o holenderskiej praktyce mordowania małych narodzonych dzieci, które zdaniem ich rodziców i lekarzy mocno cierpią. Z kolei w Belgii zniesiono wszelkie ograniczenia wiekowe, co oznacza, że uśmiercone mogą zostać tam nawet kilkuletnie dzieci, o ile tylko – co jest absolutną utopią – zostaną uznane przez psychologów za zdolne do podjęcia takiej decyzji.

Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na świadomą decyzję dojrzałego człowieka? To miraż, bo w eutanazji w istocie wcale o to nie chodzi. Uśmiercanie w imię miłosierdzia to najzwyczajniej w świecie sposób na pozbywanie się przez resztę społeczeństwa problemu. Rodzice pozbywają się chorych dzieci, dzieci starych i chorych rodziców. Cała ta zakłamana procedura stroi się tylko w piórka miłosierdzia, z którym nie ma w istocie niczego wspólnego.

Czy Francja dołączy wkrótce do wciąż jeszcze wąskiego grona państw, które nie szanują ludzkiego życia ani w łonie matki, ani poza nim? Wszystko wskazuje, że tak właśnie będzie – Paryż jest zdeterminowany całkowicie odrzucić katolickie dziedzictwo, dokańczając w ten sposób bezbożnego dzieła liberalnej rewolucji.

Paweł Chmielewski