O konieczności pokładania nadziei w Chrystusie, a nie w idolach tego świata przypominał papież w katechezie na audiencji generalnej.

 

Człowiek potrzebuje nadziei, ale należy ją pokładać w tym, co naprawdę może nam pomóc i nadać sens naszemu życiu – mówił Franciszek na audiencji ogólnej. W kolejnej katechezie o nadziei przestrzegał przed jej fałszywymi źródłami, takimi jak pieniądz, wróżbiarstwo, ideologie czy sława. Zauważył, że kiedy zajmują one w naszym życiu miejsce Boga, stają się prawdziwymi bożkami, domagającymi się poświęcenia i ofiar. Tytułem przykładu wspomniał o kobietach, które dla zachowania dobrej figury decydują się na aborcję.

Franciszek przypomniał, że starotestamentalni prorocy przykładali wielką wagę do walki z fałszywymi bożkami. Wiedzieli bowiem, że jest to newralgiczny punkt naszej wiary. Kto wierzy w Boga, w Nim ma pokładać nadzieję, również w najtrudniejszych chwilach życia, kiedy pojawia się pokusa, by szukać innych zabezpieczeń.

„Ufam Bogu, jednak sytuacja nie jest łatwa, a ja potrzebuję czegoś pewnego i bardziej konkretnego. I na tym polega niebezpieczeństwo! Pojawia się pokusa, by szukać pociech choćby ulotnych, które zdają się wypełniać pustkę samotności i łagodzić trud wiary. I myślimy, że będziemy mogli je znaleźć w zabezpieczeniach, jakie może dać pieniądz, w układach z możnymi tego świata, w światowości, w fałszywych ideologiach. Czasami szukamy tego w jakimś bożku, który spełniałby nasze życzenia i magiczną interwencją zmieniałby rzeczywistość zgodnie z naszą wolą. Ale to właśnie bożek, który dlatego, że nim jest, nic nie może zrobić, jest bezsilny i kłamliwy”.

W tym kontekście Franciszek przestrzegł przed korzystaniem z usług wróżbitów. Odwołał się tu do własnego doświadczenia z Buenos Aires, kiedy to idąc kiedyś przez park spotkał ludzi, którzy twierdzili, że potrafią wróżyć z ręki.

„W parku były porozstawiane małe stoliki. Było ich bardzo dużo. A przy tych stolikach siedzieli wróżbici. I było też mnóstwo ludzi, stali nawet do nich w kolejce. Ty pokazujesz im rękę, a oni mówią, zawsze to samo: jest jakaś kobieta w twoim życiu, nachodzi jakiś cień, ale wszystko skończy się dobrze... A potem płacisz. I to ma ci dać pewność? Jest to pewność, przepraszam za to słowo, pewność głupoty! Chodzenie do wróżbity, do tych, którzy czytają z kart, to wiara w bożka. To jest bożek, a kiedy jesteśmy do niego bardzo przywiązani, kupujemy fałszywe nadzieje. Natomiast tej nadziei, która jest darmowa, którą przyniósł nam Jezus Chrystus, bezinteresownie oddając za nas życie, tej nadziei tak często nie ufamy”.

Franciszek podkreślił, że bożki to nie tylko figurki z metalu czy innego tworzywa, lecz także wytwór naszego umysłu. Dzieje się tak, kiedy naszą ufność pokładamy w tym, co skończone, nadając temu wartość absolutną, albo gdy redukujemy Boga do naszych schematów i wyobrażeń. Bożki jednak nie mogą nam pomóc, sprowadzają nas na błędną drogę i nie dają nam szczęścia – zaznaczył Papież. 

Idolatria jest prawdziwą bolączką współczesnego człowieka. Nawet chrześcijanie są daleko od Boga, bo czynią sobie bożków z siebie, pieniądza, władzy, żony, dzieci, pracy, zdrowia czy telewizji. Wówczas żyją w zniewoleniu, ułudzie pobożności, a w rzeczywistości potrzebują nawrócenia.

Franciszek zachęca więc do stawania w prawdzie o sobie, co jest moim idolem, czemu poświęcam najwięcej czasu i czy rzeczywiście Bóg jest moim jedynym Bogiem, czy coś przeszkadza mi w postawieniu Go na pierwszym miejscu.

Tomasz Teluk/Radio Watykańskie