„Był taki Kościół na nie: «nie wolno, nie da się, trzeba, musimy» – mówił Papież. – I był także Kościół na tak: «ale pomyślmy, otwórzmy się, jest Duch, który otwiera nam drzwi». Duch Święty musiał tu wykonać swoje drugie zadanie: uzgodnić te stanowiska, zharmonizować Kościół, tak pośród tych z Jerozolimy, jak i między nimi a poganami. To niezła praca, jaką zawsze Duch Święty wykonuje w dziejach. Ale jeśli nie pozwalamy Mu działać, zaczynają się podziały w Kościele, sekty i inne rzeczy, bo zamykamy się na prawdę Ducha. Gdy służba dla Pana staje się ciężkim brzemieniem, drzwi chrześcijańskiej wspólnoty zostają zamknięte: nikt nie chce przyjść do Pana. My jednak wierzymy, że łaską naszego Pana Jezusa zostaliśmy zbawieni. Najpierw mamy tę radość charyzmatu, by głosić łaskę, potem patrzymy, co robić. Właśnie to słowo «brzemię» przychodzi mi do serca i na myśl”.

W swoim rozważaniu Papież zwrócił też uwagę, że przestrzeganie przykazań wynika z miłości. „Tak” powiedziane Jezusowi powoduje, że wierzący mówi „nie” temu, co się tej miłości sprzeciwia.

„Jest to wspólnota na «tak», a owo «nie» to konsekwencja tamtego «tak» – wyjaśnił kaznodzieja. – Prośmy Pana, by Duch Święty zawsze nam towarzyszył, czyniąc nas wspólnotą miłości do Jezusa, który sam nas tak bardzo umiłował. Wspólnotą owego «tak», od którego bierze się wypełnianie przykazań. Wspólnotą otwartych drzwi. I aby nas uchronił od pokusy stania się jakimiś purytanami, w etymologicznym sensie tego słowa, szukającymi paraewangelicznej czystości, stania się wspólnotą na «nie». Bo Jezus najpierw chce od nas miłości, miłości do Niego, i wytrwania w Jego miłości”.

sm/Radio Watykańskie