W 2013 roku François Fillon otrzymał od zaprzyjaźnionego biznesmena pożyczkę w wysokości 50 tysięcy euro – informuje francuski tygodnik satyryczny „Le Canard Enchaîné”. To kolejne afera ujawniona przez dziennikarzy tego pisma.

Zgodnie z francuskim prawem każda pożyczka powyżej siedmiuset sześćdziesięciu euro musi być zadeklarowana organom odpowiedzialnym za jawność życia publicznego. Zatajenie pożyczki może mieć poważne konsekwencje prawne.

Były premier twierdzi, że zarzuty są częścią kampanii, która ma na celu jego polityczną kompromitację. Stwierdził, że nie da się wciągnąć do tej gry. Przemawiając na spotkaniu w Orleanie, zachęcał swoich wyborców, by zignorowali ataki, których jest celem. Podkreślił również, że miliony Francuzów mają wrażenie, że ukradziono im te wybory i je sobie przywłaszczono.

François Fillon ma pod koniec marca zeznawać w sprawie wynagradzania z kasy publicznej swojej żony i dwojga dzieci za rzekomo fikcyjne prace.

Pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji odbędzie się 23 kwietnia. Ewentualna druga – 7 maja. Według sondaży właśnie kandydat centroprawicy zmierzy się w niej z kandydatką Frontu Narodowego Marine Le Pen.

JJ/IAR