Wypowiedzi pani Środy czy pana Mikołejki można skomentować jedynie prostymi słowami, które średnio nadają się do publikacji. Prof. Środa nie po raz pierwszy ośmiesza, nie tylko samą siebie, ale też tytuł profesora i dość ciekawą gałąź nauki, jaką jest etyka. Idąc tym kursem, jeśli w etyce mieszczą się takie wartości jak prawda i uczciwość, to dlaczego jej wypowiedzi są od nich tak daleko? Pierwszy tekst prof. Środy, który wywołał oburzenie wielu czytelników, sprawiał wrażenie, jakby był napisany dużo wcześniej, z góry postawioną tezą, że matka małej Madzi zabiła dziecko z biedy. 

Trzeba szanownemu profesorstwu przypomnieć (choć niestety w tym przypadku słowo profesorstwo należałoby wziąć w cudzysłów), że fakty są inne. Jak na razie, najprawdopodobniejsza wersja jest taka, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, a potem do trudnego do zrozumienia zachowania matki. Jak słusznie zauważa wielu komentatorów – na szczęście nie wiemy, co dzieje się z człowiekiem, z którego winy nagle ginie własne dziecko. Natomiast robienie z tego historii, że matka (czy rodzice) zamordowali ze względu na złe warunki bytowe, czy - jak chce Środa - bo nie mieli czasu na młodzieżowe rozrywki, to koszmarnie niemądre i niemoralne science fiction. To wymyślanie faktów, doklejanie do prawdziwych wydarzeń całkowicie nieprawdziwego przebiegu zdarzeń, niepotwierdzonego przez nikogo. 

Przypomnę tylko, że prof. Środa próbuje uchodzić za postać apolityczną, a od samego początku jest związana z Ruchem Palikota, o którego wartościach etycznych można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że istnieją. Wynurzenia Środy także są odpychające. Z jej punktu widzenia można się przecież „czepiać” Kościoła w różnych aspektach jego działalności, nie trzeba do tego dopisywać kłamstw. I do tej pory wystarczyły jej fakty, które przerabiała na swoją niezbyt mądrą i niezbyt uczciwą modłę. Dziś, jak widac po jej reakcji na tragedię w Sosnowcu, fakty przestały wystarczać, więc trzeba coś dorysowywać. 

Zastanawiam się, kiedy Środa i jej wyznawcy dojdą do wniosku, że na przykład bałagan przy budowie Stadionu Narodowego jest również winą Kościoła, bo poświęcił albo wręcz przeciwnie - nie poświęcił tej budowy. Globalne ocieplenie - wina Kościoła, siarczysty mróz - zawinili duchowni, młodzież wygwizdała Palikota - to zapewne młodzież wierząca itd. itp.Prof. Środa jest osobą, której wszystko i zawsze będzie się kojarzyło z Kościołem. Mam wrażenie, że jeśli któregoś pięknego dnia przypadkiem gołąb „narobi” jej na palto, pierwsze, co uczyni pani profesor, to oskarży go o wiarę katolicką. To byłoby śmieszne, gdyby nie było żenujące.

 

Not. Marta Brzezińska