„The New York Post” poinformował, że szkołom zarekomendowano nowy program do edukacji seksualnej, który zawiera opis ryzykownych zachowań seksualnych. Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg uznał, że jest on niezbędny by walczyć z problemami, z jakimi muszą zmierzyć się nastoletnie dzieci, czyli niechcianymi ciążami i chorobami wenerycznymi. Książka informuje więc nastolatków o tym, jak skorzystać z najbliższej kliniki „planowania rodziny” oraz o tym, jakich lubrykantów używać podczas seksualnego kontaktu.

  

Jeden z rozdziałów odsyła do strony  „Zapytaj Alice” - prowadzonej przez Uniwersytet Columbia - na której można dowiedzieć się o wszystkich fetyszach seksualnych i ich „higienicznym zastosowaniu”. „Pomysł eksperymentowania z kałem może podgrzać atmosferę w sypialni (albo łazience bądź w każdym miejscu, jakie wybierzesz), jednak zawsze trzeba rozważyć ryzyko związane z takim aktem” - czytamy na stronie polecanej dla nastolatków. W innych rozdziałach można przeczytać o piciu moczu, pornografii i różnych pozycjach seksualnych. W kolejnym rozdziale strony można zapoznać się z widzą o homofobii i strachem przed seksem, który wywołany jest przez „uprzedzenia religijne”. Według autorów publikacji homofobia jest spowodowana brakiem kontaktu z gejami i przez zły wpływ religii. Nowojorska Parents Choice Coalition rozpoczęła kampanię przeciwko nowemu programowi, zachęcając, by rodzice się na niego nie godzili. Departament Edukacji w Nowym Jorku broni programu i dodaje, że będzie również nauczał o zaletach abstynencji. CNN podał, że Departament Edukacji będzie chciał, by wszystkie szkoły wprowadziły ten rodzaj edukacji seksualnej do następnej wiosny.


Gdy chodziłem do liceum w stanie Nowy Jork mieliśmy bardzo ciekawy przedmiot “Zdrowie”, na którym w obrazowy sposób pokazano nam, do czego prowadzi zażywanie narkotyków, jedzenie fast foodów, picie alkoholu, palenie papierosów czy ryzykowne zachowania seksualne. Wiedza, którą tam nabyłem,  do dziś procentuje. Jednak chodziłem do amerykańskiego liceum w czasie umiarkowanej poprawności politycznej, gdzie taka ekspansja wolności seksualnej, jaką obserwujemy dziś była nie do pomyślenia. Jednak problem seksu wśród nastolatków był zauważany. W toaletach nie było nawet drzwi. Zbyt wielu uczniów uprawiało bowiem w nich seks oralny. Dziś młodzież czerpie wiedzę o seksie z Internetu, który jest pełen filmów typu scatpissingbestiality, etc. Jeżeli już rozpowszechniony jest program do edukacji seksualnej w szkołach, to dobrze, by wiedza o tych groźnych eksperymentach seksualnych była rzetelnie przedstawiona dzieciakom. Jednak już na początku rozdziału nowego programu znajdujemy zdanie, że „zabawa z kałem może podgrzać atmosferę…”. Obawiam się więc, że program nie potępia dewiacji seksualnych i uczula jedynie nastolatków na zagrożenia, których pewnie „można uniknąć z odpowiednimi zabezpieczeniami”. Abstrahując już jednak od samego programu, nie można nie zauważyć jak szybko staczamy się w dekadencji. Jeżeli dzieci w liceum trzeba przestrzegać przed scatem, to oznacza, że wielu z nich swoje przygody z seksem zaczyna od zabaw, które uprawiają znudzeni życiem starzy libertyni. A to oznacza, że ci młodzi ludzie będą musieli sięgnąć szybko sięgnąć po nowe doznania. Co może być bardziej ekstremalnego od scatu? Ciarki przechodzą po plecach.


Łukasz Adamski