- Przegląd ministerstw przez Donalda Tuska to efekt dwóch wydarzeń; biegu wokół Stadionu Narodowego wykonanego przez bardzo urokliwą zarówno jeśli chodzi o figurę jak i  urodę panią minister dr Annę Muchę, jak i pewnego zawirowania wokół podpisów w spółce niemieckiego przedsiębiorcy złozonych - lub nie - przez  ministra i rzecznika rządu Pawła Grasia. Rozumiem, że ustawa refundacyjna w sprawie leków przeprowadzona przez ministra Bartosza Arłukowicza została już odfajkowana jako bardzo umiejętnie przez tegoż ministra zaopiekowana.

 

Jeśli minister sportu nie wie, jak dobierane są (!?) drużyny do finału Superpucharu Polski, a rzecznik rządu komentując ustalenia ekspertów krakowskiego Instytutu pozwala sobie na uwagę - żadne ekspertyzy nie przywrócą życia ofiarom katastrofy smoleńskiej, to premier takiego rządu coś musi zrobić. I robi przegląd tego szczególnego, dobranego najwyraźniej metodą castingu rządu. Ale ja nie dam się prowadzić jego piarowcom po ścieżkach, które dla mnie wytyczają, uwodząc wysportowanym premierem. Niech sobie chodzą po nich sami.

 

Not. Jaroslaw Wróblewski