"Frankfurter Allgemeine Zeitung" atakuje Beatę Szydło za "antyniemieckie hasła". Chodzi o kryzys imigracyjny, w których Szydło miałaby podjudzać do wrogości wobec Berlina.

W swoim tekście Schuller twierdzi, że sprawa uchodźców doprowadziła do powrotu czasów, gdy polska prawica "posługiwała się antyniemieckimi hasłami" i dzięki temu dominowała nad opinią publiczną.

O co chodzi? O fakty. Beata Szydło mówiła, że Niemcy wywierają na Polskę presję. Tak właśnie jest: jeżeli Martin Schulz, niemiecki przewodniczący PE, mówi o narzucaniu siłą jakichś rozwiązań, jeżeli Komisja Europejska chce narzucić nam przyjęcie uchodźców reprezentując interesy wyłącznie Berlina... To jest to presja, czy nie?

Schuller nie znosi jednak krytyki. Jego zdaniem mamy do czynienia "ze zwrotem strategii partii, kierowanej ciągle jeszcze przez Jarosława Kaczyńskiego". Tak - wystarczyło, że ktoś w Polsce nie chce zgodzić się na niemieckie żądania, a już "zwrot strategii". Do takiej to właśnie uległości przyzwyczaili Niemców politycy Platformy...

Czasy rządów PO Schuller nazywa okresem "partnerstwa", z kolei czas rządów PiS w latach 2005-2007 ocenia bardzo negatywnie. Znowu chodzi o to samo: przez ostatnie 8 lat Niemcy robią, co chcą, a teraz ma to się skończyć? Niedoczekanie!, zdaje się wołać "FAZ".

bjad