Jak donosi biznesalert.pl, Niemiecki periodyk Frankfurter Allgemeine Zeitung atakuje Polskę, pisząc, że razem z USA spiskujemy przeciw Nord Stream II. 

Całość artykułu pod tym linkiem.

Rezygnacja z Nord Stream 2 odbyłaby się ze szkodą dla samych Europejczyków, ale Rosja, mimo militarnego pokazu siły, musi udowodnić, że stawia jednak na Europę – taki komentarz pojawił się na początku miesiąca w niemieckim dzienniku Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ). Dziennik zwraca uwagę, że za sprzeciwem niektórych państw, w tym Polski, wobec projektu stoją ich jednostkowe interesy gospodarcze.

Tempo, z jakim przebiega przedsięwzięcie rozbudowy gazociągu, jest imponujące. Rury są już zamówione, zapewnione odpowiednie miejsca magazynowe, znaleziono także usługodawcę dla robót betoniarskich. Wkrótce mają zostać zarezerwowane odpowiednie statki do transportu, których jest tylko kilka. Wszystko w celu, aby pod koniec 2019 r. przez nowe połączenie mógł już popłynąć gaz. Jak twierdzi FAZ, Gazprom forsuje budowę nowego gazociągu przez Morze Bałtyckie do Niemiec, poprzez które stabilizuje on połączenie z Zachodem.

W projekt zainwestowano już miliardy, ale wciąż istnieje ryzyko, że nie zostanie on zrealizowany, zaznacza FAZ. Spółka dla budowy Nord Stream 2, która łączy interesy Gazpromu z inwestorami z Austrii, Francji, Holandii, niemieckim koncernem BASF oraz Uniper – spółką powstałą po podziale E.on, nie została jeszcze formalnie założona. Proces ten jak na razie skutecznie blokuje Polska.

Ukryte interesy

Wnioski o zgodę dla projektu nie zostały jeszcze złożone w przybrzeżnych państwach. Bez zatwierdzenia dostaw i tranzytu, sprzeciw wobec bałtyckiej trasy będzie nie do przezwyciężenia. Otrzymanie takiej zgody kilka lat wcześniej, kiedy budowany był Nord Stream 1, było bardzo skomplikowane. Jednak od 4 lat Gazociągiem Północnym płynie już gaz. W między czasie sytuacja polityczna znacząco się zmieniła.

Pod rządami prezydenta Putina wojna ponownie stała się środkiem w rosyjskiej polityce. To pokazała np. aneksja Krymu, czy testy rosyjskiego lotnictwa nad Morzem Bałtyckim, prezentujące gotowość do obrony ludności – rodzaj „sąsiedzkiej troski” w stylu Putina. Takie działania zaburzyły i tak kruchą wiarygodność Rosji jako partnera do interesów.

za: biznesalert.pl