Dla "Gazety Wyborczej" żadna bez mała inicjatywa Prawa i Sprawiedliwości nie zasługuje na pochwałę i aprobatę. To zrozumiałe. Medium Adama Michnika już dawno przestało informować, teraz zajmuje się walką polityczną i jest gotowe poświęcić dla niej wiele. Na wyżyny braku obiektywizmu wzniósł się Jacek Żakowski, przekonując w najnowszym wydaniu gazety, iż Polska dryfuje ku... Federacji Rosyjskiej. A jakie Żakowski ma argumenty? A, to ciekawe pytanie...

"Polska PiS nie ma już wroga na wschodzie. Wróg jest na zachodzie (Unia, korporacje, Francja, Niemcy) i w prozachodnich środowiskach w Polsce (media, trzeci sektor, kultura)" - pisze Żakowski. "PiS przesunął front z linii Buga na Odrę" - dodaje.

Dlaczego? Skąd takie wnioski? Naturalnie, Żakowski nie daje żadnych dowodów. Coś tam słyszał na konwencji PiS - że trzeba przeciwstawiać się niektórym zamysłom Zachodu. Wystarczy. Dla niego wszystko jest już jasne. PiS "przygotowuje odłączenie polskiego wagonu od pociągu jadącego na zachód i przyłączenie go do pociągu jadącego na wschód" - pisze ten lewicowy publicysta. No bo skoro przeciwstawiamy się Brukseli, to chyba jasne, że kochamy Moskwę. Prawda?!

Jednym z głównych argumentów, po jakie sięga Żakowski, jest argument ex silentio. Każdy wie, że to żaden argument. Ale Żakowski na nim buduje całą narrację. Bo PiS - uwaga! - w sprawie katastrofy smoleńskiej nie mówi (jakoby) o rosyjskiej winie, tylko o Ewie Kopacz. No, to wszystko jasne. Putin musi być dobry. Szef MSZ wszakże co pewien czas dopomina się od Rosji o wrak, a minister Antoni Macierewicz w Rosji wskazuje największe zagrożenie. Nieważne. Tak nie jest. Tak nie jest, bo Wyborcza pisze, że nie jest. Zatem nie jest, i plecie, kto uważa inaczej!

Wkrótce, twierdzi Żakowski, Rosja może odnieść wielkie zwycięstwo. I to dzięki - tak, to nie żart - prezydentowi USA, Donaldowi Trumpowi! "Jeśli prezydent USA – milcząco lub wprost – zaakceptuje zastąpienie w Polsce i na Węgrzech demokracji typu zachodniego elektoralnym systemem typu putinowskiego, a jednocześnie poprze „trójmorze”, czyli blok krajów postsowieckich przeciw Zachodowi, będzie to oznaczało powrót USA do geopolityki jałtańskiej, czyli odbudowę rosyjskiej strefy wpływów w Europie Wschodniej" - przekonuje autor.

Teza jakże kolorowa, ale - można byłoby pomyśleć - ma dwa zgrzyty. Po pierwsze, Polska jest w Unii Europejskiej i władze PiS deklarują, że chce być dalej. Jak się z tym rozprawia Żakowski? Ano, nijak. Milczy. Wiadomo: Kaczor kłamie. Mówi, że lubi UE, ale naprawdę jej nienawidzi. Każdy to wie. Po co o tym w ogóle pisac?

Gorzej z drugim problemem... NATO. Polska domaga się większej obecności Sojuszu, i ta obecność jest rzeczywiście coraz większa. Współpraca wojskowa z USA, wydawałoby się, to jednak dość nie na rękę Putinowi. Gdzie Rzym, gdzie Krym więc? Żakowski ma jednak rozwiązanie. "Wojskowa obecność USA na wschodniej granicy NATO i obietnica dostaw amerykańskiego gazu niewiele tu znaczą" - pisze.

I już! Nieważne! Fakty "niewiele znaczą". Ważne, że Kaczyński idzie na wschód. Idzie, bo ja tak mówię. Żakowski. Z Wyborczej.

Uwierzycie?

Fronda.pl