Szef Dowództwa Centralnego USA (CENTCOM) gen. Kenneth F. McKenzie ogłosił wczoraj zakończenie wojskowej misji Stanów Zjednoczonych w Afganistanie i koniec akcji ewakuacyjnej. Obecność wojsk USA w tym kraju definitywnie dobiegła końca. W Afganistanie, jak przekazał Antony Blinken, pozostało jednak ponad 100 Amerykanów. Władze zapewniają, że wciąż będą pomagać im w wydostaniu się spod rządów talibów.

- „Ostatni (samolot) C-17 wystartował z międzynarodowego lotniska im. Hamida Karzaja 30 sierpnia, tego popołudnia, o 15:29 czasu wschodnioamerykańskiego [tj. 21:29 czasu polskiego i 23:59 czasu afgańskiego]”

- przekazał wczoraj szef Dowództwa Centralnego USA.

Podkreślił, że oznacza to zakończenie największej w historii Stanów Zjednoczonych akcji ewakuacyjnej cywili. Razem z siłami koalicji udało się ewakuować 123 tys. osób.

- „Przez 18 dni ewakuowaliśmy ponad 79 tys. osób, w tym ponad 6 tys. Amerykanów i umożliwiliśmy ewakuację łącznie ponad 123 tys. osób poprzez zabezpieczenie lotniska”

- zaznaczył.

Niestety, nie udało się ewakuować wszystkich. Szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken poinformował, że w Afganistanie wciąż jest około 100-200 Amerykanów chcących opuścić kraj. W kraju rządzonym przez talibów zostały też „dziesiątki tysięcy” afgańskich współpracowników USA i innych narażonych na represję Afgańczyków.

- „Nasze zobowiązanie wobec nich nie ma terminu końcowego”

- zapewnił Blinken.

Zapowiedział, że Stany Zjednoczone będą wywierać presję na talibach, aby pozwolili oni afgańskim sojusznikom na opuszczenie kraju.

- „Rozpoczął się nowy rozdział w historii zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Afganistanie. Nasza misja wojskowa się zakończyła. Rozpoczęła się misja dyplomatyczna”

- stwierdził.

Dodał, że Ameryka będzie też kontynuować pomoc humanitarną dla Afganistanu. Ma ona być kierowana do ONZ i organizacji pozarządowych.

Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zapowiedział, że wygłosi dziś przemówienie na temat zakończenia misji w Afganistanie.

kak/PAP