Portal NL Times poinformował, że holenderska minister zdrowia Edith Schippers przyznała, iż w 2013 roku 45 osób pozbawiono życia z powodu chorób psychicznych. To o 31 więcej niż w roku 2012. Należy zadać pytanie ile z tych osób zginęło naprawdę z własnej woli?

Według samej Schippers wzrost liczby eutanazji z powodu chorób psychicznych wynika z coraz większej „otwartości” lekarzy. Nie obawiają się już proponować swoim pacjentom takiego „rozwiązania”. Eutanazje z powodu chorób  psychicznych wiążą się też z działalnością kliniki eutanazyjnej Levenseindekliniek. Wskazuje na to jeden z najsłynniejszych holenderskich promotorów eutanazji, psychiatra Boudewjin Chabot. Napisał on do gazety NRC Handelsblad, gdzie stwierdził, że nie wszystkie z eutanazji wykonanych w Levenseindekliniek z powodu chorób psychicznych przeprowadzono wystarczająco ostrożnie.

Holandią wstrząsnął ostatnio przypadek 35-letniej pacjentki, którą zabito poprzez eutanazję. Kobieta, cierpiąca na zaburzenia psychiczne sama zainteresowała się możliwością eutanazji. Pierwszy z lekarzy poproszonych o opinię odrzucił taką możliwość. Drugi lekarz uznał, że kobietę wciąż można leczyć i nie można wobec tego przeprowadzić eutanazji. Z kolei trzeci z proszonych o opinię lekarzy wydał po dwóch tygodniach orzeczenie o „nieuleczalności” choroby rzeczonej kobiety. Po dwóch dniach, 19 grudnia 2012 roku, pacjentka została zabita. O szczegółach tej śmierci poinformowała gazeta Trouw w styczniu 2014 roku.

Podobnych przypadków bardzo „prędkich” eutanazji jest więcej. Pozostaje zapytać, jak wiele z tych śmierci było niepotrzebnych? Jak wiele zostało zatwierdzonych przez lekarzy, którzy mogli wskazać swoim chorym pacjentowi dalsze leczenie, ale woleli wystawić orzeczenie o możliwości dokonania eutanazji?

pac/lsn