W czasie zakończonego wczoraj szczytu UE w Brukseli rozgorzał spór dotyczący relacji Unii Europejskiej z Rosją. Niemcy i Francja chciały dokonać resetu w tych stosunkach, osłabić końcowe konkluzje szczytu ws. Rosji, a nawet zaproponować Władimirowi Putinowi wspólny szczyt w Brukseli. Nie zgodziła się na to Polska i kraje bałtyckie. Niezadowolenia z rezultatów szczytu nie ukrywa prezydent Francji Emmanuel Macron, który przywódców państw Europy Środkowej nazwał „rusofobami”.

Wbrew wcześniejszym założeniom Niemiec i Francji, Rada Europejska przyjęła na zakończonym wczoraj szczycie twarde konkluzje w sprawie Rosji. Nie zgodzono się na wspólny szczyt z udziałem Władimira Putina. RE wskazała, że w celu poprawy relacji, Kreml musi m.in. zaprzestać działań skierowanych przeciw UE, państwom członkowskim, ale też państwom trzecim. Wezwano Rosję do pełnego wdrożenia porozumień mińskich. Ma to być podstawowy warunek jakichkolwiek zmian w relacjach z UE.

- „Ostateczny wynik był wyjątkowo poniżający, jeśli nie całkowicie upokarzający dla kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Emmanuela Macrona, którzy zwykle mają najwięcej do powiedzenia w dyskusjach Rady Europejskiej”

- komentował wczorajsze wydarzenia portal Politico.

Swojego niezadowolenia nie ukrywał prezydent Francji Emmanuel Macron. Po zakończeniu szczytu stwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że politycy z Europy Środkowej i Wschodniej są „rusofobami”. Jego zdaniem należy tymczasem dostrzec pozytywne aspekty współpracy z Rosją. Zapewnił, że skoro nie może rozmawiać z Władimirem Putinem jako przedstawiciel całej Unii Europejskiej, będzie z nim rozmawiał jako przedstawiciel Francji.

kak/Politico, Onet