Unijne absurdy niby już nikogo nie zadziwiają, ale jednak oficjele UE wciąż są w stanie powiedzieć coś, od czego włosy jeżą się na głowie. 

Tym razem główną rolę w unijnym kabarecie postanowił zagrać szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, który komentując kwestię dalszych losów Unii po Brexicie stwierdził, że... granice państw to najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek wymyślono. 

"W stężeniu globalizacji i europejskich problemów, nie możemy stracić naszej drogi" - mówił Juncker. 

Otwartym pozostaje pytanie, jak z takimi słowami jednego z kluczowych unijnych polityków łączy się ostatnie spotkanie Angeli Merkel, Fracois Hollande'a i premiera Włoch Matteo Renziego, do którego doszło dzisiaj.

Premier Włoch po tym dość tajemniczym spotkaniu pisał na swoim koncie na Facebooku, że Europa musi szukać dróg rozwiązania swoich problemów, które będą oparte nie o finanse, ale o wartości wspólne dla krajów Europy.

Aż chciałoby się zapytać, czy te kraje to kraje Europy Zachodniej oraz czy owe wartości to przerzucenie problemu imigrantów na inne państwa Unii...

W końcu skoro granice są takie straszne, można je usunąć, a kiedy je usuniemy, to problem ów sam się rozwiąże. Oczywiście w oparciu o wartości!

ds/wpolityce.pl