Na pierwszy rzut oka porównywanie ówczesnych ideologów nazistowskich i dzisiejszych zwolenników aborcji, eutanazji czy in vitro może szokować. Faktycznie można znaleźć mnóstwo podobieństw, a nawet logiczną kontynuację metod, które narodziły się w nazistowskich obozach koncentracyjnych, a które dzisiejszym kobietom przedstawiane są jako narzędzia do osiągania komfortu i szczęścia.

Zbrodniczy plan

Na początku należy podkreślić, że praktyki eugeniczne nigdy i w żadnym stopniu nie uzyskały przyzwolenia Kościoła Katolickiego. W latach 30. ubiegłego wieku papież Pius XI opublikował encyklikę Casti Connubit, w której zdecydowanie odciął się od nowego prądu ideologicznego selekcjonującego ludzi na mniej i bardziej użytecznych.

Przypomniał on, że postulaty eugeniczne, szczególnie te dotyczące sterylizacji są wysoce niemoralne i niesprawiedliwe. Przytoczył on także nauczanie św. Tomasza z Akwinu, który wyznawał zasadę, że państwu nie przysługuje żadna władza nad ciałem obywateli, dlatego nie można go kaleczyć, ani karać, jeśli nie znajduje się w nim winy.

W kolejnym dokumencie papieskim Mit Brennender Sorge, w którym odnosił się już szczegółowo do ustawodawstwa hitlerowskich Niemiec, Pius XI wykazywał sprzeczność prawa stanowionego przez ludzi z prawem naturalnym. Wzywał także kapłanów do zajmowania zdecydowanego stanowiska przeciw prawu eugenicznemu i dawania świadectwa wiary. Efektem była odmowa udziału kleru w jakichkolwiek zabiegach eugenicznych w zakonach i szpitalach.

Pierwsza realizacja polityki eugenicznej w Niemczech zaczęła się już w 1934 r. Wówczas zarządzono przymusową sterylizację kobiet i mężczyzn z chorobami dziedzicznymi i schorzeniami psychologicznymi, takimi jak schizofrenia, psychoza maniakalno-depresyjna czy alkoholizm. Szacowano, że ustawowo program powinien objąć aż milion osób!

Akcję starano się zataić przed opinią publiczną. Decyzje kwalifikacyjne podejmowano na podstawie kryteriów ideologicznych np. oporu wobec polityki państwa, mitu krwi, czystości rasy, często z pominięciem obowiązujących procedur medycznych. Dlatego notowano liczne przypadki śmiertelne i powikłania. Do końca 1944 r. wysterylizowano 400 tys. Niemców.

Idealny obywatel

Hitlerowskiemu państwu zależało, aby rodzący się obywatel był pełnowartościowym nazistą. Przede wszystkim musiał być zdrowy i pozbawiony wad. Jednostki obarczone ryzykiem zdrowotnym – eliminowano. Socjalistyczne państwo nazistowskie, podobnie jak dziś, kierowało się też zasadą, że życie ludzkie wcale nie jest bezcenne, lecz powinno być jak najtańsze. Dlatego nie kryto, że obsługa zdrowotna chorych dziedzicznie, przewlekle, niepełnosprawnych, niedorozwiniętych, chorych nienarodzonych czy starych i zbędnych, jest niepotrzebnym obciążeniem dla budżetu państwa.

Dlatego nazistowski aparat przemocy bez kompromisów ingerował w rodzinę. Pierwszym przejawem był zakaz małżeństw mieszanych, szczególnie z Żydami. Na skutek badań rasowych rodzicom odebrano 250 tys. dzieci, w tym 150 tys. dzieci pochodzenia polskiego i osadzono je w domach dziecka, koloniach karnych i obozach zagłady.

Jednak największe nadzieje pokładano w metodach, gdzie państwo mogło interweniować już przed narodzinami. Państwo nazistowskie entuzjastycznie popierało wszelkie środki chemiczne, które służą zmniejszaniu urodzin. Szczególnie dotyczyło to Słowian. Osobisty sekretarz Hitlera M. Bormann powiedział przecież: „Płodność Słowian jest niepożądana. Niech używają prezerwatyw albo robią skrobanki, im więcej tym lepiej”. Aborcję zalegalizowano w Niemczech już w 1927 r. Zachęcano do niej szczególnie kobiety z ras niższych np. Czeszki i Polki.

Dlatego skrzętnie badano jak najskuteczniejsze metody sterylizacji, aborcji i antykoncepcji na więźniarkach KL Auschwitz i w jego filiach na terenie Górnego Śląska. To właśnie tam narodziły się pierwsze farmakologiczne środki eugeniczne. Eksperymentom poddano kilka tysięcy więźniarek. Marzeniem nazistów było wynalezienie skutecznego środka antykoncepcyjnego. „Jeśliby udało się możliwie najrychlej uzyskać środek, który w stosunkowo krótkim czasie powodowałby niepostrzeżenie sterylizację, to zdobylibyśmy nową, bardzo skuteczną broń” – pisał jeden z obozowych lekarzy.

Od aborcji po in vitro

W Auschwitz przeprowadzano także doświadczenia sztucznego zapłodnienia na kobietach, określanych jako „króliki doświadczalne”. Traktowane były one ze szczególnym okrucieństwem. Jednocześnie rozwijano badania nad środkami antykoncepcyjnymi. W ten sposób rozwijała się nowa gałąź ideologicznej walki nazizmu – kontrola urodzin. „Uwolniłem ludzi od brudnego, upokarzającego i trującego obłędu zwanego sumieniem i moralnością” – mawiał Adolf Hitler.

Dziś promowaniem kontroli urodzin zajmuje się inna organizacja – Organizacja Narodów Zjednoczonych. Czy biurokraci znają prawdziwe korzenie sprawy, w którą się zaangażowali? Czy mając świadomość nazistowskich źródeł współczesnej eugeniki, walczyliby z równym entuzjazmem o „prawa” kobiet do aborcji, eugeniki czy in vitro?

Uderzające są podobieństwa stosowanych metod eugeników wczoraj i dziś. Przykładowo akcja zwolenników Janusza Palikota z pokazywaniem zdjęć niepełnosprawnych dzieci jest kalką nazistowskiej akcji plakatowej z lat. 30. Na plakatach propagujących eugenikę był napis: „Nie kara, a uwolnienie. Jacy rodzice chcieliby życzyć swoim dzieciom takiego przerażającego losu. Kto chciałby być za to winny?”.

Praktyki eugeniczne zostały potępione przez Międzynarodowy Trybunał w Norymberdze jako zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety eugeniczny koszmar nie został przerwany. Jest obecny wśród nas – jako niewinnie brzmiący program kontroli urodzeń.

Tomasz Teluk

Pisząc ten tekst korzystałem z książki: ks. prof. Artur Jerzy Katolo „Eugenika i eutanazja. Doświadczenia hitlerowskie”, Instytut Globalizacji, 2012