Strumień gotówki od 2004 roku regularnie płynący do Polski jest coraz mniejszy. Według danych NBP od wejścia do Unii Europejskiej emigranci przysłali do kraju 166,8 mld złotych. W 2013 roku było to 17,1 mld zł. To aż o ponad 300 mln zł mniej niż w poprzednim roku. Co ciekawe, z Polski wyjechało w zeszłym roku aż pół miliona osób, ale nawet też znaczny exodus nie zwiększył ilości pieniędzy przysyłanych nad Wisłę.

„Nowi emigranci jeśli nawet przysyłają jakieś kwoty, to małe. Najpierw muszą wydać sporopieniędzy na urządzenie się w kraju, w którym osiedli. Część nie może od razu wspierać finansowo swoich rodzin, bo szuka pracy albo ją dopiero rozpoczęła” – komentuje prof. Krystyna Iglicka, rektor Uczelni Łazarskiego. To, że emigranci z długim stażem wysyłają do kraju coraz mniej pieniędzy to zresztą nic dziwnego. Część z nich ściągnęła do nowej ojczyzny dzieci i z tej przyczyny nie musi już finansować ich utrzymania w Polsce. Z drugiej strony wiele osób, np. poprzez kredyty, zaciąga zobowiązania na wiele lat.

Tak czy inaczej kwota wysyłana przez emigrantów i tak jest dużym wsparciem dla polskich rodzin. Pomaga opłacić czynsz czy kupić podstawowe artykuły. Inni dzięki pomocy Polaków z zagranicy budują nawet domy lub kupują mieszkania. W ten sposób pieniądze emigrantów wspierają popyt wewnętrzny. Niektórzy emigranci po powrocie z zagranicy otwierają w Polsce własny biznes. Tworzą miejsca pracy, a to również zwiększa popyt wewnętrzny i powoduje wzrost PKB.

Warto też wspomnieć, że emigracja uratowała Polskę przed dużym bezrobociem. Gdyby nie wyjazdy zagraniczne, aż 4 mln osób byłby nad Wisłą bez pracy. Rząd niestety do dziś nie potrafi stworzyć dla nich optymalnych warunków.

pac/forsal.pl