Nie mają praktycznie żadnej doktryny, zainspirował ich artykuł znaleziony w internecie opisujący kulty solarne - wśród obrzędów można znaleźć libacje, ale mimo to Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zatwierdziło ich jako związek wyznaniowy.

Nie dawno, w marcu, został odrzucony wniosek Kościoła Latającego Potwora Spaghetti, ponieważ uznano go za kpiący z religii performance. Jego wyznawcy twierdzą, że potwór kieruje sprawami ludzkimi poprzez makaronową mackę, a w raju czeka na nich striptiz i wulkan piwny.

Wyznawcy Slońca jednak zarzekają się, że traktują religię poważnie.

Specjaliści wypowiadaja się jednak krytycznie: "W moim przekonaniu rejestracja jest naruszeniem zasady sprawiedliwości społecznej" – mówi Rzeczpospolitej, psycholog społeczny prof. Zbigniew Nęcki.

Bartosz Wójcikiewicz, załozyciel wspólnoty ripostuje: "Kult solarny występował w niemal każdym zakątku globu od przeszło 10 tysięcy lat. Nawiązujemy także do historii lokalnej. Czciciele Słońca mieszkali na początku XX wieku w Szklarskiej Porębie i po dziś dzień jest tam ich cmentarz – dodaje.

Wyznawcy piszą, że uznają Słońce za Boga i oddają mu cześć. Odnośnie zasad etycznych głoszą m.in., że „pobłądzić i zawinić może każdy", a „nieśmiertelność osiągamy przez potomstwo i twórcze działanie".

Wśród celów związku znalazł się m.in. udział w „akcji sprzątanie świata", a deklarowane rytuały przypominają zwykłe spotkania towarzyskie. Wyznawcy wymieniają m.in. „przyzywanie lub wygnanie roku", „wznoszenie tzw. zdrawic (rytualnych toastów)" i „libację". "Obrzędy mają u nas luźną formę. Ogólnie można powiedzieć, że najważniejsza jest muzyka i impreza. Darzymy czcią cztery najważniejsze dla Słońca momenty w roku: dwie równonoce i dwa przesilenia – dodaje."

ToR/rp.pl