W pobliżu likwidowanego obozu wybuchły zamieszki. Imigranci podpalili budynki. Mimo to, władze kontynuowały wyburzanie południowej części obozowiska zwanej "dżunglą". Mieszka w nim ok. 4 tys. uchodźców. Jedna czwarta z nich ma zostać rozmieszczona w innych ośrodkach dla imigrantów na terenie Francji. 

Francuska prasa podkreśla napiętą sytuację jaka towarzyszyła likwidacji części nielegalnego obozu dla uchodźców pod Calais. Wielu imigrantów odmawiało opuszczenia tego miejsca. - Likwidacja obozu - bolesną operacją - stwierdza Le Parisien, a centroprawicowe Le Figaro wtóruje popularnemu dziennikowi pisząc, że odbywało się to w bardzo napiętej atmosferze, bo z jednej strony leciały kamienie, a po drugiej użyto gazów łzawiących. 

Le Parisien cytuje wypowiedzi działaczy organizacji humanitarnych, którzy podkreślają niesłychany kontrast między pojednawczym tonem władz, a tym jak w rzeczywistości postępowali policjanci. Prefekt regionu zapowiedziała, że nie będzie użycia siły ani buldożerów, tymczasem stało się przeciwnie. Doszło do starć. Cztery osoby zatrzymano, pięciu policjantów odniosło lekkie obrażenia. 

Le Figaro, zauważa, że wciąż wielu imigrantów chce za wszelką cenę przedostać się na Wyspy Brytyjskie, ale, że też rośnie liczba tych, którzy chcą opuścić obóz pod Calais i wrócić do Afganistanu, Iraku czy Erytrei. Chcą by władze francuskie im w tym pomogły - pisze Le Figaro.

Nok/iar