- Ma­ri­ne Le Pen może po­wstrzy­mać imi­gra­cję, nie po­wstrzy­ma is­la­mi­za­cji - powiedział dzien­ni­kowi "Li­be­ra­tion" Mi­chel Ho­uel­le­be­cq.  Pi­sarz wielokrotnie oskar­ża­ny był o is­la­mo­fo­bię i wręcz rasizm.

7 stycz­nia do fran­cu­skich księ­gar­ń trafiła nowa po­wieść Mi­che­la Ho­uel­le­be­cqa, za­ty­tu­ło­wa­na "So­umis­sion" (Ule­głość). To po­li­tycz­na fik­cja, któ­rej akcja roz­gry­wa się w 2022 roku. W wizji  Houellebecqa Brac­two Mu­zuł­mań­skie po­ko­nu­je Front Na­ro­do­wy i obej­mu­je wła­dzę we Fran­cji.

Sam pi­sarz, który wie­rzy w traf­ność swo­jej pro­gno­zy, przy­zna­je, że nie prze­wi­du­je aż tak szyb­kie­go roz­wo­ju wy­pad­ków.
 
W 2001 roku stwierdził, że "islam to najgłupsza religia świata". Na zarzut, że jest rasistą, Houellebecq odpowiada: "nie chodzi o rasowy rozkład populacji, tylko o system wartości, o to, w co ludzie wierzą" — tłumaczył dziennikarce Aude Lancelin.

Pisarz zwraca uwagę na pewien paradoks — muzułmanom teoretycznie najbliżej do skrajnej prawicy, która jednak jest ich najzacieklejszym wrogiem. Lewica zaś staje po ich stronie, lecz jednocześnie głosi idee dla nich nie do przyjęcia. "Nie mogą głosować na domagających się małżeństw homoseksualnych socjalistów — mówi pisarz. — No ale nie oddadzą przecież głosu na ludzi z prawicy, którzy chcą ich stąd wyrzucić. Jedynym rozwiązaniem pozostaje więc stworzenie partii muzułmańskiej".

Jak mówi, nie ceni sobie po­li­tycz­nej po­praw­no­ści i bardziej ufa ro­zu­mo­wi mas, niż in­te­li­gen­cji in­te­lek­tu­ali­stów — zwłasz­cza cen­tro­le­wi­co­wych. Uważa się za pi­sa­rza, który nie staje po żad­nej stro­nie, tylko bez wstęp­nych za­ło­żeń, sta­wia dia­gno­zę współ­cze­sne­mu spo­łe­czeń­stwu — za­da­jąc przy tym py­ta­nia, na które nie znaj­du­je od­po­wie­dzi ani le­wi­ca, ani pra­wi­ca.

Ra/Onet.pl