Wczoraj w Sejmie odbyło się I czytanie projektu ustawy o podatku od niektórych instytucji finansowych (tzw. podatku bankowym), a w dzisiejszym głosowaniu dowiemy się, które kluby poselskie są za jego skierowaniem do komisji sejmowych, a które za odrzuceniem.

W ten sposób czarno na białym będzie widać, którzy posłowie znaleźli się w Sejmie, żeby pilnować interesów polskiego budżetu, a którzy żeby strzec interesów zagranicznych korporacji.

Przypomnijmy tylko, że proponowany podatek ma dotyczyć nie tylko sektora bankowego ale szerzej całego sektora finansowanego w tym także instytucji ubezpieczeniowych i reasekuracyjnych, a także spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych.

Podatek będzie pobierany w każdym miesiącu roku gospodarczego według stawki 0,0325% od aktywów bankowych i według stawki 0,05% od instytucji ubezpieczeniowych i nie będzie mógł być zaliczany do kosztów uzyskania przychodów (czyli musi być płacony z wypracowanego zysku) i w związku z tym nie powinien zmniejszyć kwoty podatku dochodowego wpłacanej do tej pory do budżetu przez sektor finansowy.

Z opodatkowania zwolniono sumy bilansowe nie przekraczające 4 mld zł, a także podmiotowo Bank Gospodarstwa Krajowego i ewentualnie inne banki państwowe, które mogłyby powstać w przyszłości.

Podatek ma przynieść w wymiarze rocznym według szacunków dołączonych do projektu ustawy od 6,5-7 mld zł dodatkowych dochodów budżetowych i w konsekwencji pomniejszy on zysk netto sektora bankowego, który od kilku lat oscyluje w granicach 16-17 mld zł rocznie.

Od momentu kiedy Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło w swym programie propozycję wprowadzenia tego podatku, banki w Polsce uruchomiły wszystkich swoich „obrońców” aby „zohydzać” ideę tego podatku.

Mogliśmy już wtedy ale i teraz usłyszeć, że podatek bankowy między innymi zmniejszy akcję kredytową banków, ba że pełne jego koszty zostaną natychmiast przerzucone na klientów banków i instytucji ubezpieczeniowych.

Nowy minister finansów Paweł Szałamacha mówi jednak całkiem otwarcie, że gdyby tego rodzaju działania banków miały jednak miejsce, zostanie uruchomiony Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), który jest powołany właśnie po to aby tego rodzaju praktyki uniemożliwić.

Gdyby jednak UOKiK nie był w stanie nad tym procederem zapanować, minister finansów może także wykorzystać największy pod każdym względem bank PKO BP S.A (Skarb Państwa jest jego większościowym właścicielem), do podyktowania na rynku odpowiedniego poziomu marż i opłat bankowych, tak aby konkurencja zagraniczna musiała się do tego dostosować (inaczej ich klienci przeniosą się właśnie do PKO BP).

Burzliwa wczorajsza dyskusja na sali plenarnej Sejmu pokazuje, że nowy podatek nie podoba się, zarówno Platformie jak Nowoczesnej Ryszarda Petru, choć jak widać po symulacjach dotyczących dodatkowych dochodów do budżetu państwa jakie może on przynieść, jest to kwota znacząca.

Być może nakręcanie zamieszania wokół Trybunału Konstytucyjnego dokonywane przez obydwie te partie miało służyć temu aby Sejm możliwie jak najdłużej nie mógł się zająć tym dodatkowym obciążeniem sektora finansowego, czy też innym projektem, który jest w konsultacjach, mianowicie podatkiem od sklepów wielkopowierzchniowych.

Nie zważając jednak na to zamieszanie, Prawo i Sprawiedliwość konsekwentnie będzie wprowadzało pod obrady Sejmu kolejne projekty ustaw związane z realizacją programu wyborczego.

Zbigniew Kuźmiuk