Frederick Forsyth napisał powieść pod tytułem „Dzień Szakala” w 1971 roku. Historia, którą opisał kończyła się właśnie 14 lipca…

Nie w Nicei, a w Paryżu, podczas defilady wojskowej. Zawodowy zabójca „Szakal” znał historię, przygotowując się do akcji zabicia prezydenta Charlesa de Gaulle`a na zlecenie OAS. Spędził wiele dni w czytelniach, śledząc zwyczaje prezydenta i historię Francji. Dowiedział się, że jest taki dzień, jeden jedyny dzień, w którym generał de Gaulle musi pojawić się publicznie, mimo że wszyscy w jego otoczeniu wiedzieli o przygotowywanym zamachu. Prezydent był jednak nieugięty.

Musiał być obecny na defiladzie 14 lipca 1964 roku. Musiał, jak zawsze, jak co roku, udekorować weteranów. Zamachowiec wiedział o tym i wybrał puste mieszkanie w kamienicy obok placu, na którym miała się odbyć ceremonia. 14 lipca cały teren był obstawiony przez wojsko, policję i wszystkie możliwe służby. Nikogo, bez zaproszenia nie wpuszczano do zamkniętej strefy. Ale „Szakal” znalazł sposób. Ucharakteryzował się na staruszka weterana, kuśtykał o kulach, podszedł do młodego żandarma i powiedział, że musi zajść do swojego mieszkania, żeby wziąć lekarstwa. Młody człowiek, patrzył z podziwem na bohatera, na jego odznaczenia bojowe i złamał przepisy. Przepuścił „Szakala”.

Zawodowiec zajął miejsce w oknie i przygotował się do strzału. Zobaczył wyniosłą postać w celowniku. Strzelił i… nie trafił!

Nie poznał dość dobrze obyczajów tego, na którego polował.

Prezydent miał bowiem zwyczaj całowania w policzek odznaczonego żołnierza. Jako, że był bardzo wysoki – musiał się nachylić i dlatego pocisk poszedł górą.

Komisarz Claude Lebel, kierując się tylko instynktem, sprawdzał wszystkie przejścia. Podszedł do młodego żandarma i zapytał co się działo. Ten przyznał się do tego, że pozwolił przejść staruszkowi. Pobiegli do kamienicy, wpadli do mieszkania. „Szakal” strzelił do żandarma i zabił go. Komisarz zabił zamachowca.

W kontekście ostatnich wydarzeń – polecam wszystkim tę pasjonującą książkę, choć zakończenie już zdradziłem.

Dla Francuzów jest już niestety za późno na lekturę. Ale polskie służby wciąż mają szansę poznać historię, uczyć się z niej i wyciągać wnioski…

Piotr Szymanowski