Choć wydawało się, że po prawie tygodniu od wyborów parlamentarnych emocje już opadły, były premier Donald Tusk najwyraźniej nadal nie potrafi zaakceptować demokratycznego wyboru Polaków. 

Jako szef Rady Europejskiej, Tusk uczestniczył w unijnym szczycie w Brukseli. Zdaniem byłego premiera, który (łaskawca!) "nie chciał się wyzłośliwiać", polska część unijnego budżetu nie zapowiada się najlepiej. 

Premier Mateusz Morawiecki jest optymistą, jeżeli chodzi o budżet dla naszego kraju. Według niego, negocjacje skończą się dla Polski "dobrze albo bardzo dobrze". Innego zdania jest szef Rady Europejskiej, Donald Tusk. 

""Nic nie jest przesądzone. Nawet jeśli zwycięży filozofia krajów oszczędnych, tak jak np. propozycja Finlandii, która przygotowała ten projekt jako prezydencja, jeśli ta filozofia zwycięży, to nadal tych pieniędzy w sensie kwoty będzie dużo, będzie więcej - ze względu na wzrost gospodarczy - niż 7 lat temu w całym budżecie"- powiedział, pytany o budżet UE na 2020 r. Następnie przeszedł do ataku na polski rząd. 

"Ile będzie dla Polski? Nie chcę się wyzłośliwiać, ale nie widzę najlepiej tego, patrząc, w jaki sposób pracuje polska dyplomacja. Nie widzę wysiłków, które mogłyby przynieść porównywalny sukces z tym, co myśmy osiągnęli 7 lat temu"-przekonywał Tusk. 

yenn/PAP, Fronda.pl