"Gazeta Wyborcza" i inne tego typu media usiłowały rozkręcić machinę hejtu pod adresem Kai Godek- pełnomocniczki komitetu "Zatrzymaj Aborcję". 

Godek, która sama jest matką dziecka z zespołem Downa, niedawno przedstawiła w Sejmie projekt ustawy eliminującej z obowiązującego w Polsce prawa aborcyjnego przesłankę eugeniczną. Podpisy pod projektem złożyło ok. 830 tys. Polaków.

W tekście opublikowanym na łamach "GazetyWyborczej" poinformowano, że pełnomocniczka komitetu "Zatrzymaj Aborcję" zasiada w radzie nadzorczej Warszawskich Zakładów Mechanicznych. Choć Kaja Godek komentowała już tę sprawę w rozmowie z różnymi mediami. Dziś natomiast opublikowała w mediach społecznościowych specjalne oświadczenie:

"Pracuję w radzie nadzorczej Wuzetem, co jest informacją jawną i powszechnie dostępną, od grudnia 2015 r. Zarabiam 3416 zł miesięcznie. Podejmując pracę zrezygnowałam z zasiłku dla niepracujących rodziców wychowujących niepełnosprawne dziecko 1500 zł i 500 zł na pierwsze dziecko w ramach programu 500 Plus"- podkreśliła działaczka pro-life. Jak dodaje, gdyby nie pracowała, mogłaby obciążać podatników kwotą rzędu 2000 zł miesięcznie. Dzięki pracy dostaje o 1400 zł więcej, niż gdyby przyjmowała zasiłki, są to pieniądze z zysku, który wypracowuje firma. 

"Chyba w Polsce lepiej pobierać zasiłki - nie pracować i mieć święty spokój"-skonstatowała pełnomocniczka komitetu "Zatrzymaj Aborcję". Oto, co Kaja Godek napisała w oświadczeniu:

"Dziękuję „Gazecie Wyborczej”

Moje stanowisko pracy jest jawne. Żeby sprawdzić, gdzie pracuję, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „krs kaja godek”. Ataki na mnie to próba zniechęcenia wszystkich którzy chcą walczyć o prawo do życia dla niepełnosprawnych i chorych dzieci. To klarowny komunikat: zobaczcie, co was spotka, jeśli będziecie bronić życia nienarodzonych!

Chcę powiedzieć wszystkim, którzy liczą, że uciszą mnie, albo ludzi z którymi razem walczę o zakaz aborcji: nie pozwolimy się zastraszyć i nie cofniemy się ani o krok!

O mojej pracy mówię otwarcie. Podjęłam ją spełniając wszelkie wymogi formalne dotyczące wykształcenia i doświadczenia zawodowego, powołana zgodnie z prawem przez Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Aby być aktywna zawodowo, zrezygnowałam z zasiłku na dzieci w łącznej kwocie 2000 zł (1500 zł świadczenia pielęgnacyjnego oraz "500 plus" na pierwsze dziecko). Skoro mogę pracować, to po prostu to robię. Moja pensja w kwocie 3416 zł na rękę pochodzi z zysku wypracowanego przez firmę, w której pracuję, a nie z kieszeni podatników. W zamian za nią wnoszę kompetencję, doświadczenie i pracę. Cieszę się, że są one częścią wysiłku całego zespołu pracującego na sukces naszej firmy.

W radzie nadzorczej, w której pracuję, jest jedna osoba z wykształceniem technicznym, a reszta, to osoby posiadające kompetencje w innych dziedzinach, pozwalające na nadzorowanie pracy zarządu - zgodnie z zadaniami rady nadzorczej. Technicy pracują w naszej firmie na innych stanowiskach. Jeśli iść tokiem rozumowania atakujących mnie ludzi, to trzeba by do zarządów i rady nadzorczej LOT zatrudniać stewardessy i pilotów, a do zarządu Orlenu - osoby mające doświadczenie w serwisowaniu pistoletów do nalewania benzyny.

Moja praca zawodowa nie ma nic wspólnego z działalnością społeczną.

Walką o prawo do życia zajmuję się od 2012. Obecnie prowadzę Fundację Życie i Rodzina. Udało nam się do tej pory uruchomić projekty z obszaru antyaborcyjnego i antygenderowego.

Wbrew kłamliwym sugestiom aborterów Fundacja Życie i Rodzina powstała zanim zaczęłam pracę w Wuzetem - powołana aktem notarialnym na początku listopada 2015 r., a zarejestrowana w KRS w styczniu kolejnego roku. Moja aktywność społeczna nie jest na rękę wrogom życia. Podejmując ją liczyłam się z konsekwencjami, choć przyznam, że nie spodziewałam się czegoś tak podłego, jak próba niczym nieusprawiedliwionego zwolnienia z pracy matki trójki dzieci, w tym jednego niepełnosprawnego.

Choć nie są to przyjemne doświadczenia, to chciałam za nie gorąco podziękować ich autorom. Te przeciwności upewniają, mnie, że jesteśmy na właściwej drodze i że do celu mamy już blisko. Dziękuję także za to, że po raz kolejny zobaczyłam, jak wiele jest w Polsce ludzi, którzy widząc perfidny hejt i hipokryzję wpływowych środowisk proaborcyjnych niezachwianie wspierają naszą walkę o życie niepełnosprawnych i chorych dzieci. Dziękuję wszystkim, którzy włączają się w nasze działania dzwoniąc i pisząc do posłów. Dziękuję ludziom, którzy się za nas modlą. Dziękuję za każdą darowiznę przekazaną na Fundację Życie i Rodzina. To dzięki Państwu inicjatywa może się rozwijać, a działania aborcjonistów pozostają bezskuteczne.

Atak skierowany na nas i sprawę, o którą walczymy, okazuje się daremny, bo trwamy przy wyznawanych zasadach i wartościach. Dlatego już tak niewiele dzieli nas od zakazu zabijania dzieci, których jedyną „winą” jest podejrzenie o chorobę.

yenn/Facebook (Kaja Godek)