Dzieci są zmuszane do chodzenia na zajęcia „antyhomofobiczne”, które promują Parady Równości w Toronto i wtłaczają uczniom do głów ideologie tolerancji. Przedmiot, na którym odbywają się zajęcia, nosi nazwę „Challenging Homophobia and Heterosexism”. Władze tłumaczą, że rodzice nie mogą rezygnować z edukacji o prawach człowieka ze względu na swoje przekonania religijne.
- Jeśli rodzic poprosi o zgodę na absencję dziecka na wszelkich zajęciach dotyczących ruchu homoseksualnego ze względu na jego przekonania, taka zgoda nie może zostać wydana, ponieważ byłoby to pogwałceniem praw człowieka – głosi dokument władz oświatowych Toronto.
Dalej czytamy, że wolność religijna nie jest absolutem, a szkoła jest osadzona w warunkach świeckiego systemu edukacji. Wytyczne władz mówią również, że nauczyciele nie mogą odmawiać omawiania kontrowersyjnych tematów w klasie zasłaniając się swoimi przekonaniami.
Władze lokalne uznały, że nie ma potrzeby uprzedzać rodziców o zajęciach dotyczących homoseksualizmu w szkole, ponieważ mogłoby to narazić kogoś na dyskryminację.
Phil Lees działacz prolife zajmujący się edukacją zaznacza, że lokalne władze Toronto wchodzą w kompetencje Ministerstwa Edukacji. Przypomina, że zgodnie z regulacjami resortu rodzice mają prawo do rezygnowania z zajęć dotyczących m.in. homoseksualizmu.
W 2008 roku była minister edukacji Kathleen Wynne napisała w liście do działacza na rzecz rodziny list, w którym stwierdziła, że decyzja o nieuczestniczeniu w zajęciach stojących w sprzeczności ze światopoglądem powinna zależeć od rodziców dzieci niepełnoletnich lub od samego ucznia, jeśli skończył 18 lat.
- Jak zwykle Toronto jest pod wpływem tylko jednej strony sporu – zaznacza Lees, dodając, że władze wspierają promocję homoseksualizmu a nie wolność do przekonań religijnych.
Choć Ministerstwo formalnie umożliwia wycofanie dziecka z kursu dotyczącego homoseksualizmu, w praktyce jest to bardzo trudne. Bowiem zajęcia te są rozłożone w czasie oraz wykładane podczas innych przedmiotów.
żar/Lifesitenews.com