Niemiecka prasa komentuje spotkanie szefów dyplomacji państw NATO. Temat: kryzys Sojuszu Północnoatlantyckiego. Dominują ponure oceny i apele o konkretne reformy.


"Stwierdzenie śmierci mózgowej NATO jest przesadzone i jest łatwą do przejrzenia uszczypliwością pod adresem USA ze strony Macrona. Prezydent Francji zainicjował w ten sposób od dawna konieczną debatę. I słusznie, że minister spraw zagranicznych Niemiec, Heiko Maas, ponagla do dalszego politycznego rozwijania Sojuszu. Jednak to sami członkowie powodują, że spada do niego zaufanie" - pisze Neue Osnabrücker Zeitung. " Sojusz, którego egzystencję uzasadnia jedynie zagrożenie ze strony Rosji, nie posiada strategii na przyszłość. Liczy się wspólne spojrzenie na politykę bezpieczeństwa w XXI wieku" - dodaje.


Według "Stuttgarter Zeitung" potrzebne są czyny - na przykład w samych Niemczech. "Zamieszanie wywołują w rzeczywistości sami politycy. Tylko, że żadna komisja nie pomoże, jeśli szefowie państw i rządów swoimi nieodpowiedzialnymi opiniami sieją wątpliwości co do Sojuszu. Zresztą przydałyby się także czyny. Na przykład można by się zatroszczyć o to, żeby Niemcy szybciej, niż planują, przeznaczyły 2 proc. PKB na obronność" - twierdzi tytuł.


Zdaniem "Junge Welt" coraz większym problemem NATO są Chiny. Francja popada z nimi w konflikt na Morzu Południowochińskim, Niemcy obawiają się utraty globalnych wpływów. " To są motywy, które we własnym interesie mocarstw UE wydają się niektórym pociągające, by w walce z Rosją o władzę mocniej wesprzeć się na USA. I nie wynika to z rzekomego posłuszeństwa wobec Waszyngtonu, lecz z tego, by wobec Chin, którym samemu trudno dotrzymać krok" - czytamy.

bsw/dw.com