Jak donosi francuski dziennik „Le Figaro” przewodniczący Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego (CFCM) i wieloletni rektor Meczetu Paryskiego Dalil Boubakeur podczas corocznego zgromadzenia francuskich muzułmanów, organizowanego przez Unię Islamskich Organizacji Francji (UOIF)zaapelował o „podwojenie liczny meczetów” nad Sekwaną. I to w przeciągu najbliższych dwóch lat.

Według Boubakeura muzułmanów we Francji jest coraz więcej i nie mają się oni gdzie modlić.

- Jest nas 7 milionów (według oficjalnych statystyk francuskiego rządu tylko 5-6 milionów-red.). Te meczety i sale modlitewne, które już są, nie są w stanie ich wszystkich pomieścić - powiedział przewodniczący CFCM, w której skład wchodzą członkowie głównych francuskich federacji islamskich.

Według niego potrzeba co najmniej dwa razy tyle meczetów. - Co najmniej cztery, jeżeli nie pięć tysięcy - zaznaczył.
W przekonaniu Boubakeura liczba meczetów powinna odzwierciedlać „liczbę muzułmanów we Francji”. Popiera go szef UOIF Amar Lasfar, który stwierdził, że „coraz mniej merów opiera się budowie meczetów”.

Zapędy Boubakeura i Lasfara wywołały oburzenie we Froncie Narodowym. Lider Partii Marine Le Pen nazwała je „jawną prowokacją”. - Wszyscy wiemy, kto finansuje budowę meczetów we Francji. Są to państwa Zatoki Perskiej, z Arabią Saudyjską na czele, które finansują także dżihadystów na całym świecie - brzmi oficjalna deklaracja FN. Niespodziewanie muzułmanie otrzymali wsparcie ze strony francuskiego kościoła katolickiego.

- Muzułmanie muszą mieć możliwość praktykowania swej wiary - oświadczył na antenie radia „Europe 1” rzecznik francuskiego episkopatu, ks. Olivier Ribadeau-Dumas.

UOIF jest finansowana przez Bractwo Muzułmańskie, uważane w Egipcie za organizację terrorystyczną.

All/Le Figaro, wPolityce.pl