Andrzej Duda celnie obnażył hipokryzję Bronisława Komorowskiego. Urzędujący prezydent w odpowiedzi na oczekiwania „antysystemowego” elektoratu zapowiedział, że jest zwolennikiem rezygnacji z dotacji budżetowych dla polityków. Tymczasem sam z nich bardzo obficie korzysta – cała obecna jest właśnie dzięki tym dotacjom.

Duda zauważył przy tym, że wbrew atakom na system dotacji z budżetu dla polityków, ma on bardzo dużą zaletę. Mechanizm dotacji budżetowych został wprowadzony, by nie było ‘oligarchizacji’ polityki i finansowania jej z niewiadomych źródeł. „Aby oczyścić życie publiczne. A jeśli finansowanie z budżetu zostanie zlikwidowane, to pojawi się skłonność wpływania z zewnątrz na procesy polityczne poprzez pieniądze” – powiedział kandydat na prezydenta PiS.

I trudno nie przyznać mu racji. Zwłaszcza w takim kraju jak Polska, który jest areną intensywnych działań obcych wywiadów, zwłaszcza Rosji, cofnięcie dotacji budżetowych mogłoby być dość ryzykownym posunięciem. Nikt chyba by nie chciał, by wybrany właśnie prezydent czy zwycięska partia polityczna czerpała pieniądze przede wszystkim z Gazpromu…

Oprócz tego Duda wskazał, że zapowiedzi Komorowskiego w tej sprawie brzmią po prostu zabawnie. „Uśmiechnąłem się na propozycję prezydenta zlikwidowania finansowania partii z budżetu, bo pan prezydent ma przez partię finansowaną kampanię. Jakoś nie zrezygnował z tego finansowania” – mówił kandydat na prezydenta w Krakowie.

Duda mówił także o JOW-ach podkreślając, że pomysł, poparty przez tak wielu Polaków, wymaga bardzo poważnego potraktowania. Kandydat na prezydenta wyjaśnił, że jest jego postulatem, by każdy wniosek o referendum poparty przez milion Polaków kończył się organizacją referendum. To pozwoliłoby w przyszłości społeczeństwu zadecydować także o JOWach. A przecież jak na razie to właśnie Platforma Obywatelska i Bronisław Komorowski wnioski obywatelskie wrzucają od ręki do kosza…

kad/tvp info/polskie radio