Prezydent Andrzej Duda był gościem Doroty Gawryluk w programie "Prezydenci i premierzy" w Polsat News. Mówił między innymi o swoim stanowisku w sprawie ustawy aborcyjnej, o reformie edukacji oraz relacjach Polski i Francji. 

Jak stwierdził prezydent mówiąc o prawie dotyczącym aborcji, nie podpisałby ustawy, która przewidywałaby karanie kobiet: 

"Jestem przeciwny karaniu kobiet. Sytuacja jest niezwykle złożona, zwłaszcza kobiety w ciąży, a w szczególności trudnej ciąży. Ona może być trudna z różnych przyczyn. Jestem przeciwny karaniu kobiet i mogę z góry powiedzieć: nie podpisałbym ustawy, która by przewidywała karanie kobiet. Wiedziałem, że takie rozwiazanie nie będzie przyjęte. Wiedziałem, że takie rozwiązanie, w którym kobiety miały by być karane, nie będzie przyjęte, ponieważ odbyłem w tej sprawie konsultacje polityczne".

Mówił też o ustawie dotyczącej reformy edukacji. Jak stwierdził, głosy mówiące o przesunięciu w czasie reformy, powinny być wysłuchane: 

„Głos samorządów i nauczycieli o odroczeniu reformy edukacji powinien zostać uważnie wysłuchany i powinna nad tym toczyć się dyskusja i ta dyskusja się toczy. Jestem przekonany, że te uwagi, które są zgłaszane, zostaną uwzględnione. Jeśli nie zostaną uwzględnione, to będę się zastanawiał jak przyjdzie do mnie ustawa”

Komentował także kwestię odwołania spotkania Trójkąta Weimarskiego: 

„Francja podjęła taką decyzję [o odwołaniu szczytu weimarskiego]. Natomiast powtarzam jeszcze raz, Francuzi są pragmatyczni i myślę, że także jest to kwestia naszej dyplomacji i tutaj zarówno wobec siebie, jak i naszej dyplomacji, mam to oczekiwanie, żebyśmy my również wystąpili z jakąś ofertą wobec Francji. Jest w tej chwili w kwestii bezpieczeństwa, które mogą zostać wsparte. Nie żeby udobruchać, ale żeby pokazać, że w kwestiach politycznych idziemy ręka w rękę. Problem [z Caracalami] oparł się o pieniądze". 

Mówiąc o nadchodzącym Święcie Niepodległości, prezydent Duda mówił, że żałuje, iż nie udało się zorganizować jednego wspólnego marszu: 

„Jak widać się nie udało. Prowadziliśmy różne rozmowy, ale się nie udało. Nic na to nie poradzę, będzie marszów prawdopodobniej więcej niż w ubiegłym roku. Osobiście nad tym boleję, bo chciałbym, żebyś poszli w jednym marszu, ale stanowiska różnych ugrupowań, nie tylko tych, które zasiadają w Sejmie, grup społecznych, są tutaj tak rozbieżne, że nie widać perspektywy [wspólnego marszu]”

emde/300polityka.pl, Fronda.pl