"Gazeta Polska" opisuje "tradycyjną" akcję gazety z Czerskiej, która w okresie poprzedzającym rocznicę Powstania Warszawskiego robiła wszystko, by zohydzić Polakom to wydarzenie.
Tym razem operacja uderzająca w Polaków i szkalująca Polskę przebiegła dość mizernie, chociaż jej twórcy robili, co mogli.
Wszystko zaczęło się na początku lipca od uchwały, którą podjęła Rada Muzeum Powstania Warszawskiego. Co ważn,e zasiadają w niej m.in. politycy i działacze PO. Między innymi są to przewodnicząca Rady m.st. Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska; była posłanka PO Ligia Krajewska; dyrektor Gabinetu Prezydenta m.st. Warszawy Renata Wiśniewska; zastępca dyrektora Gabinetu Prezydenta m.st. Warszawy Jarosław Jóźwiak, czy sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert (orędujący za pomnikiem bolszewików w Ossowie).
Wielki protest powstańców, którzy rzekomo mieli masowo rezygnować ze spotkań z prezydentem Dudą i ministrem Macierewiczem był nagłaśniany w odpowiednich mediach, jak tylko się dało. "Gazeta Wyborcza", "Newsweek", czy "Natemat.pl" robiły wszystko, by rozdmuchać temat do granic możliwości, a nagłówki krzyczały: „Powstańcy mówią: nie”, „Powstańcy do Macierewicza nie pójdą” „Powstańcy nie przyjdą na spotkanie z prezydentem”.
Zapomniano tylko dodać, że owych protestujących powstańców którzy podpisali list było... pięcioro, w tym m.in. Krystyna Zachwatowicz-Wajda, żona Andrzeja Wajdy.
W rzeczywistości na spotkanie z prezydentem Dudą przyszło bardzo wielu uczestników Powstania Warszawskiego.
To jednak nie koniec fałszywych informacji. Niedawno gruchnęła wieść, że Leszek Żukowski i Zbigniew Galperyn odmówili przyjęcia odznaczeń od ministra obrony narodowej. Co się okazało? Że obu panów na liście do odznaczeń po prostu nie było.
Tak oto "Gazeta Wyborcza" i zaprzyjaźnione z nią media strzelają sobie w stopę.
daug/niezalezna.pl