- Nie jest jeszcze powiedziane, że Front Narodowy przejmie jakiś region – mówi portalowi Fronda.pl dr Bartłomiej Zdaniuk, politolog z UW.

Jakub Jałowiczor: Czy Front Narodowy zmierza do przejęcia władzy we Francji?

Bartłomiej Zdaniuk: Gra się dalej toczy, ponieważ przed nami jest druga tura. W regionie północnym Nord-Pas-de-Calais-Pikardia i w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże socjaliści wycofali swoją listę. W związku z tym nie jest powiedziane, że Front Narodowy zwycięży, a system wyborczy jest taki, że partia, która w drugiej turze zajmie pierwsze miejsce dostaje bonus – dodatkowe 25 proc. głosów. W tej sytuacji nie jest pewne, czy Front Narodowy będzie tymi regionami rządzić. Obecne poparcie FN jest duże, ale też nie jest nadzwyczajnie wysokie w porównaniu do dotychczasowego. Socjaliści uczynili bardzo duże poświęcenie, zgadzając się na wycofanie swoich list [w obecnej sytuacji i przy francuskim systemem wyborczym może to spowodować, że FN nie zajmie pierwszego miejsca, ale Partia Socjalistyczna siłą rzeczy nie dostanie ani jednego mandatu – red.]. To w tych dwóch regionach Front ma największe poparcie: ok. 41 proc. na północy i ok. 42 proc. w Prowansji. Jest więc za wcześnie, żeby powiedzieć, czy FN uda się przejąć jakiś region i go kontrolować. W przypadku tych dwóch jest to najbardziej prawdopodobne.

Czy sukces FN ma związek z zamachami w Paryżu?

Nie, to się działo od wielu lat. Zamachy mogły być kolejnym elementem, ale wygrana partii Marine Le Pen to rezultat wieloletniego rozczarowania społeczeństwa ofertą polityczną. Alternatywą dla rządzących socjalistów raczej nie wydaje się Sarkozy, bo on już był prezydentem. Nie jest osobą, która by dawała jakieś nadzieje, bo Francuzi mniej więcej wiedzą, czego się po nim spodziewać. Z drugiej strony Front Narodowy konsekwentnie rezygnuje ze swoich radykalnych haseł – co do formy, bo nie co do treści. Chce być normalną partią systemu i establishmentu. W związku z tym staje się ugrupowaniem „przyzwoitym” i głosowanie na niego nie jest wstydem. Zamachy mogły najwyżej nieco przyspieszyć sprawę. Trzeba jeszcze zaznaczyć, że szacunek dla instytucji prezydenta państwa – Francois Hollande rzeczywiście teraz się stara i jego notowania trochę się poprawiły – wcale nie przekłada się na wzrost notowań dla Partii Socjalistycznej, która w chwili obecnej rządzi. Można też zaobserwować z trzeciej strony, że oprócz Partii Socjalistycznej poparcie uzyskały inne ugrupowania lewicowe: komuniści, ekolodzy. Gdyby pozbierać te wszystkie głosy lewicy, to jest to całkiem pokaźny elektorat. Może nawet w sumie jest to większość. Bardzo ważne jest, jak rozłożą się w drugiej turze głosy tych, którzy w pierwszej głosowali na inne partie niż socjaliści i Front. Karty nie są na stole, a przy orderach. Zobaczymy, co z tej gry wyjdzie.

Jak wiadomo, Front Narodowy dostawał kredyty z Rosji. Jednak francuscy politycy różnych opcji generalnie nie są wzorem rusofobii. Czy coś zmieni się jeśli chodzi o relacje Paryża z Moskwą? Czy FN różni się czymś od reszty partii, jeśli chodzi o podejście do Rosji?

Raczej nie. Rosja jest tu w tle. Pierwszą rzeczą jest wyjście ze strefy Schengen i ze strefy euro. Myślę, że dla Polski byłoby znacznie większym wyzwaniem, gdyby nagle rozpadła się strefa euro, bo wtedy powstałoby pytanie o ład walutowy w całej Europie. To miałoby o wiele większy wpływ niż alianse z Rosją. One mogą oznaczać, że Francuzi zgodzą się formalnie na aneksję Krymu i Doniecka, tudzież na wasalizację Ukrainy czy innych krajów poradzieckich – tyle i aż tyle. Natomiast większą destabilizację może przynieść rozpad strefy euro i strefy Schengen, od czego Polska wydaje się dużo bardziej zależna. Raczej tu dopatrywałbym się ewentualnego zagrożenia.