Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Wczoraj Parlament Europejski zgodził się na uruchomienie art. 7 traktatu UE wobec Węgier. Czy jest to straszak, który ma zadziałać dyscyplinująco na Viktora Orbana, czy jednak dojdzie do nałożenia sankcji na Węgry?
Dr Jerzy Targalski - historyk, politolog, publicysta: Uważam, że Viktor Orban, zawierając sojusz z Matteo Salvinim chciał stworzyć pewien front, skierowany przeciwko polityce centralizacji Unii Europejskiej, w tym przeciwko polityce proemigracyjnej, choć taka polityka Niemiec się już skończyła, i to jest poniekąd czas przeszły - więc to był tylko taki zabieg propagandowy i chodziło o to, żeby się dobrze ten sojusz z Salvinim ,,sprzedawał''. Oczywiście Niemcy odczytały właściwie intencję sojuszu Węgier i Włoch, ich dążenie do sprzeciwienia się centralizacji Unii Europejskiej, i zdały sobie sprawę, że to osłabi ich znaczenie. Niemcy, które chcą mieć dobrą pozycję do negocjacji z Rosją, muszą sobie podporządkować Unię. Rosja z kolei, żeby mieć lepszą pozycję do negocjacji z Niemcami i innymi krajami musi Unię osłabić, zdezintegrować, i wyeliminować z niej wpływy Stanów Zjednoczonych.
A więc Unię toczy wewnętrzna walka, na wygraniu której najlepiej mogą wyjść Niemcy i Rosja?
Tak, przy czym wielu różnym ,,czynnikom'' zależy na osłabieniu Unii, ale w różnych celach. Na przykład nam by zależało na tym po to, aby podkreślić suwerenność Polski; Rosji po to, żeby mieć lepszą pozycję przetargową, zawierając sojusz z Niemcami. A więc teraz Niemcy odczytały działania Orbana i Salviniego bardzo prawidłowo i natychmiast odpowiedziały atakiem na Węgry - czyli wczorajszym głosowaniem. I jest rzeczą zrozumiałą, że wszyscy lokaje niemieccy - w tym oczywiście folksdojcze z Polski oraz degeneraci, zboczeńcy i lewicowi wariaci - głosowali przeciwko Węgrom, to jest rzecz zupełnie zrozumiała. Trzeba jednak mieć na uwadze, kto tu był spiritus movens - kto nacisnął na guzik. Oczywiście - na ten guzik nacisnęła Angela Merkel, która siedzi cichutko w kuluarach. Był to więc kontratak niemiecki, no i teraz jest pytanie jak będzie Viktor Orban kontratakował.
Jakie mogą być scenariusze Orbana na takie dictum?
Zobaczymy, czy wzorem Polski padnie na kolana, zacznie się tłumaczyć, przepraszać, bić się w piersi, zmieniać ustawy i przyjmować emigrantów, czy też będzie kontratakował; czy przewidział, że Niemcy zaatakują i czy przygotował sobie kontratak. I trzecie, najważniejsze pytanie z naszego punktu widzenia: czy pogłębi się jego sojusz z Rosją w tym wypadku, ponieważ on i Rosja w tej sytuacji mają wspólny interes osłabienia Unii, czy też na przykład - czego obawiają się lewicowi Amerykanie - pójdzie do Stev'a Bannona i stanie się jedną z podstaw nowego sojuszu prawicowego, który jest też wycelowany w pozycję Niemiec i w Unię Europejską.
Tylko trzeba pamiętać, że sytuacja jest, że tak powiem, dialektyczna - ponieważ Steve Bannon jest gotów posłużyć się organizacjami prorosyjskimi do osłabienia Niemiec i uderzenia w Unię, ale nie po to, żeby Amerykanów z Unii wyeliminować. Natomiast Rosjanie chcą się posłużyć zależnymi od siebie i sojuszniczymi partiami w Europie po to właśnie, żeby Unię rozbić, wyeliminować z Unii Amerykanów, i z pozycji dominującej dogadać się z Niemcami.
Sytuacja jest skomplikowana…
Problem polega na tym kto kogo ogra, i kto kogo nabije w butelkę - czyli kto skorzysta na działaniach przeciwnika, które idą w tym samym kierunku - ale mają inny cel.
Jaką rolę odgrywa tutaj Steve Bannon, kim jest? - proszę nam wyjaśnić.
Steve Bannon jest współpracownikiem Donalda Trumpa i twórcą agencji prawicowej Breitbart.
Czy ma duży wpływ na prezydenta Trumpa?
Czy ma duży wpływ - tego nie wiem, ale był jedną ze sprężyn kampanii wyborczej i całej koncepcji, no i sam chciał wystartować w wyborach prezydenckich w przyszłości.
W tym momencie rozkład sił w Unii i na zewnątrz jest dość zagmatwany dla przeciętnego obserwatora.
Jest mało jasny, ponieważ różne wpływy się krzyżują, czego Polacy nie są w stanie zrozumieć, ponieważ przyzwyczaili się rozumować na zasadzie białe - czarne.
Jak i kiedy ten polityczny węzeł ma szanse się rozwiązać, czy dojdzie do jeszcze większej eskalacji nieprzyjaznych zachowań w ramach Unii Europejskiej?
To wszystko zależy właśnie od odpowiedzi Orbana, bo to jest tak, że Niemcy chciały zdusić bunt w zarodku i na przykładzie Orbana pokazać innym, że ich władza jest nieograniczona i poprzez Unię Europejską mogą zniszczyć każdego, kto się im sprzeciwi. Tylko, że to jest dowód na znaną prawdę, że jak Bóg chce kogoś pokarać - to mu rozum odbiera, ponieważ moim zdaniem w końcu to doprowadzi do rozlania się buntu przeciwko Niemcom w Europie. To jest tylko kwestia czasu, ale moim zdaniem to doprowadzi do tego, czego Niemcy chcieli uniknąć - bo zastosowali metody, które spowodują właśnie niebezpieczeństwo, którego chcieli uniknąć. Czyli niebezpieczeństwo dla samych siebie, oczywiście.
Czy ten bunt wyjdzie ze strony rządów zmierzających w prawą stronę polityczną, czy może ludzie w pewnym momencie się obudzą?
Ale to nie chodzi o rządy, bo rządy to mają wszystko gdzieś! Chodzi o to, że jeżeli partie aspirujące do rządu widzą, na czym można wygrać kampanię w kraju, to nie będą z tego rezygnowały. A Niemcy po prostu chcą - jak by to powiedzieć - iść wbrew prawom historii, czyli zapomnieli o naukach Hegla i Marksa. Gdyby rozumieli, w którym kierunku idą zmiany, to zastosowaliby inne metody, a oni zastosowali takie metody, które spowodują konsolidację obozu przeciwnego. I bardzo dobrze oczywiście. Dla nas co innego jest problemem, czyli co zrobią Polacy: czy jak zwykle z podkulonymi ogonami będą udawali, że nic nie mogą, nic nie potrafią i tylko będą używali - niektórzy oczywiście - wsparcia moralnego.
Wobec Polski też wszczęto przecież procedurę art. 7 i póki co, mimo że poszliśmy na znaczne ustępstwa i tak nie wiadomo, co będzie dalej, czy będą kary, nowe połajanki…
No i dobrze, dlatego, że każdy tchórz powinien być karany za swoje tchórzostwo, właśnie dlatego. Dlatego, żeby wiedział, że tchórzostwo musi być karane i są za to konsekwencje.
Czy Pana zdaniem sankcje unijne zostaną wobec Polski i Węgier zastosowane?
Myślę, że tak, jeżeli oczywiście oba kraje nie skapitulują. A problem polega na tym, żeby nie kapitulować, nie niszczyć własnego kraju po to, żeby dogodzić przeciwnikowi, tylko żeby uderzyć przeciwnika tam, gdzie go to zaboli - czyli właśnie w politykę emigracyjną, i w politykę multi-kulti, w politykę niszczenia tożsamości narodowej i cywilizacji łacińskiej.
Żeby stało się zadość pewnej już tradycji zapytam, co radziłby Pan naszemu rządowi w tej sytuacji?
Naszemu rządowi to już niczego nie można doradzić.
A Panu Prezydentowi?
Pan Prezydent ma już od tego telefon, żeby otrzymywać rady z Berlina, więc innych telefonów nie odbiera.
Próbował Pan dzwonić?
Nie, nie mam do niego telefonu, ale nawet gdybym miał, to bym nie próbował, bo szkoda wysiłku.
Dziękuję za rozmowę